Pamiętam, że parę lat temu miałam styczność z „Córką dymu i kości„. Zachęcona opisem znajdującym się z tyłu okładki wypożyczyłam tę książkę z osiedlowej biblioteki. Jednak przeczytałam chyba tylko pierwsze trzy, może cztery rozdziały i odłożyłam tę powieść, ponieważ wydała mi się niezwykle nudna.  Parę dni temu znowu zauważyłam tę książkę na półce, przypomniałam sobie liczne pozytywne opinie na jej temat i postanowiłam dać jej drugą szansę. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się ponownie – tym razem w całości – sięgnąć po „Córkę dymu i kości”. I z całą pewnością mogę stwierdzić, że powieść Laini Taylor wnosi coś nowego do gatunku, jakim jest fantasy. Coś nowego i dla mnie bardzo zaskakującego.

1444722654Karou prowadzi podwójne życie: jedno w Pradze jako utalentowana i tajemnicza artystka, drugie w sekretnym sklepie, gdzie rządzi Brimstone – Dealer Marzeń. Karou nie wie,skąd przybywa i czy jest tylko człowiekiem. Nie wie, po co wyrusza przez magiczny portal na ryzykowne wyprawy. I nie wie, do którego świata należy. Dopóki nie spotka najpiękniejszej istoty: mężczyzny o skrzydłach z płomienia, ustach bez uśmiechu i oczach koloru ognia, których spojrzenie jest jak płonący lont wypalający powietrze pomiędzy nimi.

Opis zapowiada dość niecodzienną lekturę, podobnie jak okładka, która ujęła mi swoim niecodziennym wyglądem. Na czarnym tle znajduje się maska. Początkowo myślałam, że może dlatego, że akcja dzieje się w Wenecji, co było dość naiwne z mojej strony, zważywszy na to, że większość wydarzeń ma miejsce w Pradze, pośród mostów, wąskich uliczek i różnych zaułków. Autorka bardzo dobrze oddała klimat tego miasta. Podczas czytania mogłam poczuć tą atmosferę tajemniczości, zagadek i nieodkrytej przeszłości. Wybór tego miasta jako głównego miejsca akcji był wręcz idealny;  to właśnie stolica Czech ma w sobie tę niezwykłą magię, która uczyniła „Córkę dymu i kości” jeszcze lepszą lekturą.

pragaW tym malowniczym, pełnym zabytków mieście mieszka nasza główna bohaterka – Karou. I to właśnie ona stanowi największą zagadkę, przed jaką zostaje postawiony czytelnik w trakcie lektury. Dziewczyna chodzi do szkoły artystycznej i jednocześnie jest – jak sama siebie nazywa – „dziewczyną na posyłki” Brimstone’a pracującego niezwykłym sklepie. To właśnie on oraz Issa, Twiga i Yasri są jej jedyną rodziną. Karou nie wie, kim jest. Nie ma pojęcia, kim są jej rodzice, gdzie się urodziła ani skąd pochodzi. Gdy zaczęłam czytać tę książkę myślałam, że dość szybko poznamy odpowiedzi na te pytania i zejdą one na dalszy plan. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, to właśnie tej tajemnicy dotyczy prawie cała trzecia część historii. Nie uważam tego za zły zabieg, wszystko zostało tak skomplikowane, że nie byłam w stanie domyśleć pochodzenia Karou i gdy już poznałam prawdę, byłam pełna podziwu dla pomysłowości autorki.

Wydaje mi się, że ta powieść wpasowuje się również w kategorię paranormal romance, ponieważ właśnie relacja między głównymi bohaterami (szczególnie w drugiej połowie książki) zostały bardzo mocno wyeksponowane. Momentami trochę aż za mocno, zdarzały się momenty, w których skutecznie spowalniały one akcję. Pierwsza część książki (ok. 150 stron) zawiera praktycznie wszystkie wydarzenia. Wtedy bohaterka podejmuje decyzję, którą realizuje dopiero 200 stron później. Teraz, gdy to piszę, dochodzę do wniosku, że taka konstrukcja książki zupełnie mi w trakcie czytania nie przeszkadzała. Druga część historii, zawierająca więcej relacji między bohaterami podobała mi się chyba nawet bardziej, niż początek. Bo właśnie w tych ostatnich kilkunastu rozdziałach zawarta jest cała istota książki, czego nie spodziewałam się zupełnie.

Nie będę się rozpisywać o wątku romantycznym. Powiem tylko, że jest on bardzo dobrze napisany, ciekawie, bez żadnych niepotrzebnych trójkątów czy innych figur. Śledząc losy bohaterów, byłam w stanie uwierzyć w prawdziwość i szczerość ich uczuć. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie autorka w jakiś płytki sposób nie zniszczy tego, co tutaj tak obiecująco nam ukazała.

corka-dymu-i-kosci6Kolejna kwestia, o której koniecznie muszę wspomnieć: świat przedstawiony. Po prostu momentami nie mogłam wyjść z podziwu dla wyobraźni autorki. Wszystko, co opisała zostało przez nią wcześniej odpowiednio przemyślane. Każdy z niezwykłych elementów świata (nie będę za dużo zdradzać, ale powiem, że mamy tutaj m.in chimery i serafinów, co jednak nie zdarza się często) pasuje idealnie do pozostałych. Wspólnie tworzą one wizję świata, z jakim jeszcze się nigdy wcześniej nie zetknęłam. Dodatkowo wzmocniła ona mój zaskakująco pozytywny odbiór tej powieści.

Oczywiście, nie jest to książka bez wad. Wychwyciłam ich parę, ale tutaj opowiem o tej, która najbardziej mi przeszkadzała: budowa paru pierwszych rozdziałów na samym początku historii. Rozumiem, że autorka musiała w jakiś sposób wprowadzić czytelnik w świat przez nią opisywany, ale szkoda, że nie zrobiła tego w ciekawszy sposób. Sam wstęp dla mnie był po prostu niesamowicie nudny i doskonale rozumiem, czemu kilka lat temu zrezygnowałam z kontynuowania lektury. Na szczęście im dalej, tym lepiej i mogę stwierdzić, że dalsze wydarzenia nieco rekompensują słaby początek.

Podsumowując mój wywód: „Córka dymu i kości” Laini Taylor to powieść absolutnie warta przeczytania. Mimo kilku zgrzytów, które niestety pojawiają się w tej książce, polecam ją wszystkim miłośnikom romansu lub fantasy. Ja bardzo miło spędziłam czas przy tej książce m.in. dzięki świetnemu klimatowi historii, dobrze wykreowanym bohaterom i niesamowicie stworzonemu światowi przedstawionemu. Ta lektura mocno wciąga i zapewnia na długo niezapomniane wrażenia.

Mam zamiar oczywiście kontynuować tę serię i na pewno dam Wam znać, co sądzę o kolejnych tomach 🙂

Słyszeliście o „Córce dymu i kości”? Czytaliście już ją czy może macie zamiar to zrobić? Dajcie znać w komentarzach 🙂