Zimowa Moskwa. Siedemnastoletnia Tatiana, wracając z treningu gimnastyki, nie wie jeszcze, że jej życie za chwilę zmieni się nieodwracalnie. Kiedy w swoim domu, w zamożnej dzielnicy miasta, znajduje brutalnie zamordowanych rodziców i siostrę, nie pozwala sobie na rozpacz. Działa instynktownie, wiedziona twardym sportowym charakterem. Zabezpieczona przez ojca, odkrywa w domowej skrytce tajemnicze ampułki i pendrive’a. Los nie dał jej wyboru − musi dorosnąć, musi podejmować decyzje, od których zależy jej życie i dużo, dużo więcej. Czy wykaże się bezwzględnością? Czy będzie potrafiła zabić z zimną krwią? Liczy się wykonanie zadania. (źródło)

Jednym z moich noworocznych postanowień było zapoznanie się z twórczością jak największej ilości polskich autorów. Okazja do jego realizacji nadarzyła się już na samym początku stycznia, kiedy to usłyszałam o premierze powieści sensacyjnej napisanej przez Wiktora Mroka – pisarza, o którym wcześniej nie miałam okazji słyszeć. Jednak kiedy przeczytałam, o czym ma być stworzona przez niego historia, bez wahania zdecydowałam się sięgnąć po „Czerwony parasol”. Opowieść zapowiadana jako „wyciągnięta z tajnych akt służb specjalnych” wydawała mi się bardzo intrygująca i zaczynałam ją z nadzieją na wciągającą i zaskakującą książkę. Czy powieść Wiktora Mroka faktycznie taka była?

Na samym początku rzeczywiście odczuwałam podobne wrażenie. Akcja biegła bardzo szybko i obfitowała w ekscytujące momenty na pierwszych 200 stronach. Wtedy trudno mi było odłożyć „Czerwony parasol” na bok, a kolejne kartki przewracałam w mgnieniu oka. Niestety, dalej było nieco gorzej – autor wyraźnie zwolnił tempo, skupiając się na innym wątku, niż oczekiwałam (ale o tym za chwilę). Od tego momentu lektura zaczęła mi się bardzo dłużyć. Środkową część książki czytałam kilka dni i za nic nie mogłam przez nią przebrnąć. Dopiero w końcówce wydarzenia przyśpieszyły i dało się wyczuć jakieś emocje, jednak dla mnie i tak było to trochę za mało jak na powieść określaną jako sensacyjna.

okladka_czerwony_parasol_ok

Wiktor Mrok starał się przełamać schemat panujący w literaturze dotyczący postaci w książkach akcji, główną bohaterką czyniąc siedemnastoletnią dziewczynę. Z jednej strony było to ciekawe posunięcie, jednak nie jestem przekonana co do sposobu, w jaki autor wykreował Tatianę. Wierzę w to, że jest osobą o silnym charakterze, ale nie wydaje mi się (biorąc pod uwagę jej wiek) żeby brutalne morderstwo najbliższej rodziny tak mało ją wzruszyło. Dziewczyna rozpamiętuje to tylko przez kilka dni, a później stosunkowo łatwo wypiera to wydarzenie z umysłu i skupia się na zemście, co czyni ją z pewnością dość nietypową bohaterką. Mnie taka kreacja jej postaci niezbyt przekonuje, szczególnie zważywszy na to, co dzieje się po dobrze zapowiadającym się początku powieści. Pojawia się romans.

I gdyby miał on poboczną rolę, to zupełnie by mi to nie przeszkadzało. W „Czerwonym parasolu” jest zupełnie inaczej. W środkowej części powieści, kiedy akcja zwalnia, dzieje się to właśnie ze względu na wprowadzenie wątku miłosnego. Mam wrażenie, że autor zupełnie niepotrzebnie tak bardzo go rozwinął, skupiając się bardziej na opisywaniu relacji między bohaterami niż głównej intrydze książki. Zdecydowanie za dużo miejsca poświęcono opisom codzienności postaci ze wszystkimi nieistotnymi szczegółami, co tylko zajmuje zbędne strony. Myślę, że gdyby wyciąć niewnoszące nic do fabuły fragmenty, to ta historia byłaby co najmniej o 100 stron krótsza. Z pewnością wtedy lepiej by się ją czytało i o wiele więcej emocji by tej lekturze towarzyszyło.

Trzeba jednak przyznać, że główny wątek „Czerwonego parasol” jest bardzo dobrze poprowadzony. Mimo że pojawiały się momenty, w których nie było czuć nieustannego napięcia, to przez całą objętość książki towarzyszyło mi uczucie niepewności, spowodowane przez zagadkowość fabuły. Do ostatnich stron nie byłam pewna, jak to wszystko się zakończy i o co tak naprawdę chodzi poszczególnym grupom bohaterów. Autor wprowadza wiele postaci reprezentujących różne międzynarodowe organizacje, przyczyniając się do tego, że ciężko zorientować się, do czego każda z nich dąży. Wpływa do w dużym stopniu na złożoność fabuły, a tym samym na przyjemność z odkrywania kolejnych jej elementów.

img_0011

W moim odczuciu „Czerwony parasol” jest mimo wszystko udanym debiutem. Oczywiście tej powieści dużo brakuje do miana idealnej, przede wszystkim z powodu na nierównomierne tempo akcji oraz sporą ilość niepotrzebnych, niewnoszących nic istotnego do fabuły scen. Warto jednak docenić sam pomysł na historię, którego wykonanie okazało się przyzwoite oraz nastrój tajemnicy i niepokoju towarzyszący czytelnikowi przez cały czas trwania lektury.

Jeśli macie ochotę na powieść z interesującą intrygą, a nie przeszkadzają Wam wymienione przeze mnie wady, sięgnijcie po książkę Wiktora Mroka. Może o przypadnie Wam do gustu o wiele bardziej, niż mnie?


Słyszeliście o „Czerwonym parasolu”? Planujecie przeczytać tę książkę czy może jej lektura już za Wami? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂