Nie jestem zbyt wielką fanką horrorów i bardzo rzadko sięgam po ten gatunek. Zdarzało mi się oczywiście czytać tego typu książki, ale nie wciągnęłam się na tyle, aby zainteresować się nimi na dłużej. Nie zmienia to faktu, że jeśli na rynku książkowym pojawia się jakaś powieść, która teoretycznie jest horrorem, ale zapowiada się bardzo zachęcająco, to staram się ją zdobyć. Tak było właśnie z „Gałęzistym” Artura Urbanowicza – opis z tyłu okładki naprawdę mi się spodobał i postanowiłam dać szansę tej debiutanckiej powieści polskiego autora. I muszę stwierdzić, że okazała się ona lepsza, niż się spodziewałam.
Jest taki dom, w którym nie chciałbyś spędzić nocy. Z jakiegoś powodu ciemność w nim jest inna. Jeszcze bardziej złowroga niż gdziekolwiek indziej…
Jest takie jezioro, w którym mieszkają nieumarli. Ich przewaga nad Tobą jest prosta – oni nie potrzebują nabierać powietrza…
Jest taki demon, o istnieniu którego wolałbyś nie wiedzieć. Niematerialne uosobienie zła, przed którym nie sposób uciec…
Jest takie miejsce, w którym mieści się ten dom. Miejsce, w sercu którego kryje się też to jezioro i w którym ten demon był od zawsze. To las. Las, w którym za nic w świecie nie chciałbyś się zgubić. Gdy już raz do niego wejdziesz, nie pozwoli Ci wyjść…
Jest taka historia, której nie chciałbyś poznać. Opowieść, która Cię zaintryguje, zaskoczy i przerazi do szpiku kości. Thriller na baśniowych ziemiach Suwalszczyzny. (źródło)
Nie zdarza mi się zbyt często sięgać po książki napisane przez polskich autorów. Jedynym, do którego jestem w miarę przekonana, jest Remigiusz Mróz. Dotychczas jednak nie udało mi się znaleźć takiego naszego rodzimego pisarza, w którego twórczości bym się zakochała. Nie udało się to również Arturowi Urbanowiczowi, chociaż i tak jego powieść okazała się lepsza, niż początkowo przypuszczałam. Daje to nadzieję na to, że jeśli autor będzie się rozwijał, może z tego wyniknąć coś naprawdę dobrego.
Wróćmy jednak do samej książki. „Gałęziste” to historia pewnej pary: Karoliny i Tomka. Postanawiają oni w ramach przerwy świątecznej wyjechać na Suwalszczyznę, aby odpocząć i spróbować uratować swój rozpadający się powoli związek. Niestety okazuje się, że już na samym początku nie wszystko idzie po ich myśli. Zmuszeni są spędzić noc w innym miejscu, niż było to wcześniej ustalone. Trafiają do dość niepokojącej wsi o nazwie Białodęby, gdzie zaczynają się dziać bardzo dziwne i niewytłumaczalne rzeczy…
Sam pomysł na fabułę całkiem mi przypadł do gustu. Tajemnicza wieś i dziwnie zachowujący się jej mieszkańcy to elementy, które praktycznie zawsze gwarantują trzymającą w napięciu lekturę. U mnie często powodują też gęsią skórkę, która akurat w trakcie czytania niektórych rozdziałów była jak najbardziej uzasadniona. Nie mogę jednak powiedzieć, że „Gałęziste” przeraziło mnie aż tak, że nie mogłam spać w nocy. Momenty grozy pojawiły się oczywiście, ale nie były one rozmieszczone w taki sposób, żeby utrzymały efekt przerażenia nieco dłużej. Niestety, sytuacje mające straszyć pojawiały się przez 3/4 powieści dość rzadko i były przeplatane scenami, które skutecznie studziły zbudowane wcześniej napięcie. Na przykład: główni bohaterowie wyjeżdżając z miejsca noclegu zauważają dość niecodzienne zachowanie mieszkańców wsi. Nic z tym jednak nie robią, a czytelnik przez następne co najmniej 10 stron czyta szczegółową trasę ich zwiedzania wraz z opisem miejsc, w których spędzają czas. Nie przeszkadzałoby mi to aż tak bardzo, gdyby nie fakt, że nie były to zwykłe opisy wyglądu danego zabytku, ale wywody na temat jego historii ciągnące się czasami przez ponad stronę. Rozumiem, że autor chciał pokazać piękno i wyjątkowość tamtejszej architektury, jednak zbyt duża ilość niepotrzebnych zupełnie informacji skutecznie zwalniała tempo akcji i powodowała (przynajmniej u mnie) znużenie lekturą.
Spodobał mi się natomiast sposób kreacji głównych bohaterów. Karolina i Tomek to postacie stworzone na zasadzie kontrastu, różniące się niemal pod każdym względem, zaczynają od wyglądu, a kończąc na poglądach w sprawie religii. Taki zabieg pozwala czytelnikowi obserwować przebieg wydarzeń ze skrajnie różnych punktów widzenia i muszę przyznać, że uatrakcyjnia to czytanie całości. Ja jednak osobiście o wiele bardziej wolałam rozdziały przedstawiające punkt widzenia dziewczyny. Te, które skupiały się na przemyśleniach Tomka, zawierały zbyt dużo typowo potocznego słownictwa, które mnie raziło (szczególnie na samym początku). Ilość wulgaryzmów używanych przez tą postać skutecznie mnie do niego zniechęciła, tym bardziej, że ich stosowanie często było zupełnie nieuzasadnione.
Bohaterowie drugoplanowi w tej powieści nie są zbyt rozbudowani. Wiemy o nich niewiele, ale wydaje mi się, że wystarczająco (fabuła stworzona przez autora nie wymaga więcej). Mocno irytował mnie jednak podczas czytania jeden dotyczący ich fakt: każde pojawienie się nowej postaci, która miała mieć znaczenie dla dalszego przebiegu akcji, było przez autora bardzo wyraźnie sygnalizowane. Przykładowo: Karolina i Tomek przypadkowo spotkali nową osobę, o której jeszcze nic nie wiemy, a pod koniec rozdziału czytamy zdanie: ” Tak właśnie poznali pana X, człowieka, który odegra w tej historii bardzo ważną rolę”. Nie uważam takiego jawnego sygnalizowania czytelnikowi istotnych faktów za konieczne, tym bardziej, że przecież cała radość z czytania horrorów i thrillerów polega na snuciu domysłów na temat dalszego przebiegu fabuły. Wrzucając tego typu zdania, autor pozbawia niektóre sytuacje elementu zaskoczenia, bo podczas przewracania kolejnych stron wiemy przecież, że prawdopodobnie gdzieś później pojawi się pan X i wpłynie na los bohaterów. Pozostają nam tylko domysły, czy będzie to wpływ negatywny, czy pozytywny.
Mimo że znalazłam w powieści Artura Urbanowicza parę wad, całość pozostawiła we mnie dość optymistyczne wrażenie (szczególnie biorąc pod uwagę samo zakończenie książki, które okazało się być zaskakująco dobre i naprawdę przypadło mi do gustu). „Gałęziste” to debiut tego autora i w moim odczuciu całkiem udany. Chętnie sięgnę po kolejne publikacje Artura Urbanowicza, bo wydaje mi się, że w przyszłości ma on szansę stać się naprawdę cenionym polskim pisarzem.
Polecam tę książkę nie tylko wielbicielom powieści „z dreszczykiem”, ale również wszystkim, którzy chcą się poznać trochę twórczości naszych rodzimych pisarzy. Ta historia zapewnia przyjemną rozrywkę w otoczeniu klimatycznych lasów Suwalszczyzny i mimo tego, że nie należy ona grona najlepszych powieści z gatunku horrorów/thrillerów, to warto spędzić przy niej czas 🙂
Słyszeliście już o „Gałęzistym”? Co sądzicie o tej książce? Macie zamiar ją przeczytać czy może jej lektura już za Wami?
Za możliwość przeczytania tej książki bardzo dziękuję autorowi.