„Królestwo kanciarzy” było jedną z najbardziej oczekiwanych przeze mnie premier 2017 roku. Kiedy na początku stycznia skończyłam „Szóstkę wron” (zapraszam na moją recenzję tutaj), pragnęłam jak najszybciej poznać dalsze losy bohaterów. W związku z tym praktycznie odliczałam dni do 29 marca, kiedy to drugi (i ostatni) tom serii Bardugo miał się ukazać w Polsce. W końcu nadszedł ten dzień, w którym bez chwili zawahania zamówiłam powieść i kiedy w końcu dostałam ją w swoje ręce, od razu zaczęłam czytać. Muszę przyznać, że po świetnej pierwszej części miałam ogromne oczekiwania w stosunku to „Królestwa kanciarzy”. Ku mojemu zadowoleniu, ta książka całkowicie dorównała poprzedniczce, a momentami była nawet lepsza.

***

Kaz Brekker i jego ekipa dopiero co przeprowadzili skok przekraczający najśmielsze wyobrażenia. Zamiast jednak dzielić sowite zyski, muszą walczyć o życie. Zostali wystawieni do wiatru i poważnie osłabieni; dokucza im brak funduszy, sprzymierzeńców i nadziei.
Na ulicach miasta trwa wojna. Wzajemna lojalność w obrębie ekipy – i tak już krucha i wątpliwa – zostaje wystawiona na ciężką próbę. Kaz i jego ludzie muszą się postarać, żeby znaleźć się po stronie zwycięzców. Bez względu na koszty. (źródło)

***

szostka-wron-tom-2-krolestwo-kanciarzy-b-iext48007745Akcja „Królestwa kanciarzy” rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach z „Szóstki wron”. Nasi bohaterowie, nieposiadający w Ketterdamie praktycznie żadnych sprzymierzeńców, muszą radzić sobie zupełnie sami. Każdego dnia, ryzykując życie, próbują zrealizować powzięte w poprzedniej części cele. Po tym, jak zakończył się pierwszy tom, po prostu nie mogłam się doczekać tego, jak dalej potoczą się losy bohaterów. W tej kwestii Bardugo mnie nie zawiodła – fabuła wciąga całkowicie już od początkowych rozdziałów i trzyma w napięciu aż do samego końca. Cały czas coś się dzieje, nie sposób się nudzić podczas lektury. Podobnie, jak w „Szóstce wron”, akcja goni akcję, więc czytelnik nie może narzekać na monotonię wydarzeń.

Jednak tym, co najbardziej mnie urzekło nie tylko w „Królestwie kanciarzy”, ale w całej serii, jest kreacja bohaterów. Każdy z sześciu stworzonych przez autorkę postaci jest inny. Poznajemy punkt widzenia tych osób dzięki rozdziałom prowadzonym naprzemiennie z ich perspektywy. Wydawać by się mogło, że takie rozwiązanie spowoduje, że całość stanie się chaotyczna. Nic bardziej mylnego! W „Królestwie kanciarzy” wszystko jest całkowicie spójne, a taki sposób narracji zastosowany przez Bardugo pozwala czytelnikowi bardziej zżyć się z bohaterami i z zapartym tchem śledzić ich losy.

– Zapomnieliście już, że całe miasto szuka nas, wścieka się na nas albo chce nas zabić?
– Co z tego?
-To, że zwykle mamy taki kłopot tylko z połową miasta.

A dzieje się naprawdę mnóstwo! W tej części wszystkie postacie mocno się rozwinęły. Ja po lekturze „Szóstki wron” bardzo polubiłam Ninę, Matthiasa, Inej i Kaza, natomiast Jesper i Wylan byli mi obojętni i tak średnio interesowały mnie ich dalsze losy. Jednak już na początku „Królestwa kanciarzy” ich wątki zaczęły ewoluować w dość ciekawym kierunku. Autorka pokazała nam też niektóre wydarzenia z ich przeszłości, wyjaśniające motywy postępowania tych bohaterów. Dużą rolę zaczęła grać ich rodzina, o której w pierwszej części praktycznie nie było mowy. Takie pogłębienie tych postaci bardzo przypadło mi do gustu i sprawiło, że wydarzenia ich dotyczące obserwowałam również z zapartym tchem.

22299763Jak wiecie – jeśli czytaliście moją recenzję „Szóstki wron” – po pierwszej części szczególnie bliscy mojemu sercu byli Nina i Matthias. Całkowicie pokochałam ich relację i na wszystkie sceny z tą dwójką czekałam z niecierpliwością <3 W moich oczach w „Królestwie kanciarzy” zyskał wiele Kaz. Na początku nie należał do grona moich ulubieńców, ale po zakończeniu tej części się to zmieniło. Zaimponował mi przede wszystkim swoimi próbami walki z prześladującą go przeszłością, które tak wiele od niego wymagały. W tym tomie zyskał bardziej „ludzkie” oblicze. Pokazał, że tak samo, jak inni, jest zdolny do miłości, mimo że nie jest w stanie jej bezpośrednio pokazywać. Jego więź z Inej to coś po prostu niesamowitego, taka perełka stworzona przez autorkę <3 Właśnie dzięki tym pięknym, złożonym relacjom tak bardzo zakochałam się w tej powieści. Bardugo w tej serii udało się stworzyć bohaterów, o których na pewno jeszcze długo będę pamiętać.

źródło: goodreadsRównież język, którym została napisana ta powieść, jest fantastyczny! Już od pierwszych zdań praktycznie płyniemy przez historię, przerzucając jedną stronę za drugą. Zagłębiamy się coraz bardziej w tajemniczy klimat Ketterdamu, razem z bohaterami obserwujemy kolejne wydarzenia mając wrażenie, że sami w nich uczestniczymy. To właśnie to miasto jest „królestwem kanciarzy” i pełni w tej powieści ważną rolę. Można nawet powiedzieć, że jest pełnoprawnym jej bohaterem. Dawno nie czytałam książki, w której miejsce akcji zostałoby przedstawione w tak intrygujący i zagadkowy sposób. To zasługa stylu autorki, tak barwnego i plastycznego.

„Królestwo kanciarzy” jest drugim i zarazem ostatnim tomem tej serii, więc powiem Wam jeszcze trochę o zakończeniu (oczywiście bez żadnych spoilerów). Muszę stwierdzić, że tego, co zrobiła Bardugo w końcowych rozdziałach tej powieści długo jeszcze nie zapomnę. Kiedy dotarłam do finału tej książki i przeczytałam ostatnie zdania, nie mogłam uwierzyć, że moja przygoda z tymi cudownymi bohaterami dobiegła już końca. Poczułam taką pustkę, która nie opuściła mnie jeszcze przez wiele dni. Mimo emocji, jakie wywołało we mnie to zakończenie, nie wiem, czy potrafię sobie wyobrazić inne. Przykro mi, to wszystko już się skończyło i szczerze mówiąc mam nadzieję, że autorka postanowi stworzyć jeszcze jakieś powieści (albo może nowelki) w tym samym uniwersum. Na kontynuację tej dokładnie serii jednak nie liczę, bo prawie każdy wątek został zakończony w sposób, który nie wymaga dalszego ciągu. Jednak chętnie przeczytałabym coś innego osadzonego w tym samym świecie, a do „Trylogii Grisza” nie jestem za bardzo przekonana (a poza tym po „Królestwie kanciarzy” wydaje mi się, że już znam jej zakończenie).

4d751b280d451b94c706af6ec519fabdPodsumowując: „Królestwo kanciarzy” jest niesamowitą kontynuacją „Szóstki wron” i świetnym zwieńczeniem tej duologii. Całkowicie zakochałam się w tej powieści i to w każdym jej aspekcie: zarówno w bohaterach, jak i w świecie przedstawionym. Na tę chwilę jest to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku i na pewno znajdzie w moim wieńczącym rok zestawieniu. Polecam tę powieść wszystkim, którym podobała się „Szóstka wron”. „Królestwo kanciarzy” jest nawet lepsze od poprzedniczki i mnie osobiście bardziej przypadło do gustu.

Jeśli jeszcze nie sięgnęliście po te serię, a lubicie takie klimaty, to nie wahajcie się dłużej i wyróbcie sobie o niej własne zdanie! Może tak jak ja bezwarunkowo się w niej zakochacie? <3

Czytaliście już „Królestwo kanciarzy”? Co sądzicie o tej serii? A może dopiero planujecie ją przeczytać? Chętnie poznam Wasze zdanie 🙂