Macie tak czasami, że po przeczytaniu opisu jakiejś powieści od razu jesteście pewni, że po prostu musicie ją poznać? Mnie takie uczucie dopada stosunkowo rzadko, a przy tym parę razy zdarzyło mi się już rozczarować, kiedy powieść (według skrótu fabuły umieszczonego na okładce), wydawała się być napisana idealnie pod mój gust, a niestety później okazało się, jak bardzo się w tej początkowej ocenie pomyliłam. Ostatnio taka pewność towarzyszyła mi w trakcie czytania opisu „Księżniczki Popiołu”. Zawierał on dokładnie to, co uwielbiam w opowieściach: monarchię, walkę o kraj i zapowiedź silnej, charyzmatycznej bohaterki. Bez wahania zdecydowałam się dać szansę tej historii. Jak było tym razem? Czy znowu się rozczarowałam?

Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę, kraj i imię. Theo została koronowana na Księżniczkę Popiołów, otrzymując hańbiący tytuł, którego miała się wstydzić w nowym życiu spędzonym jako więzień. Pewnej nocy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego. Z krwią na rękach i nadzieją na odzyskanie utraconego tronu, Theo zdaje sobie sprawę, że przetrwanie już jej nie wystarczy. Posiada przy tym broń – umysł ostrzejszy niż jakikolwiek miecz. Przez dziesięć lat Księżniczka Popiołów patrzyła, jak plądrowano jej kraj i niewolono naród. Teraz to wszystko się jednak kończy…

ZDECYDOWANIE NIE! „Księżniczka Popiołu” porwała mnie od pierwszej strony i sprawiła, że na parę godzin byłam całkowicie wykluczona z normalnego funkcjonowania. Ta historia niemal pod każdym aspektem idealnie trafiła w mój gust czytelniczy. Było w niej to, co cenię w książkach tego gatunku i co sprawia, że z tak wielką przyjemnością po nie sięgam. Już przedstawiam Wam wszystko po kolei.

Przede wszystkim jedną z największych zalet „Księżniczki Popiołu” jest fabuła. Mimo że teoretycznie szybkość następowania po sobie kolejnych wydarzeń nie jest zawrotna, to akcja angażuje stuprocentowo. W dużym stopniu jest to zasługa tego, że w trakcie czytania tej powieści niczego nie możemy być pewni. Autorka stworzyła tak rozległą sieć intryg, dworskich gierek i manipulacji, że momentami naprawdę trudno było określić, co jest prawdą, a co tylko złudzeniem pokazywanym dla osiągnięcia własnych celów. Oprócz tego mamy do czynienia z ogromną ilością zwrotów akcji, które zaskakują w najmniej oczekiwanych momentach. Sprawiło to, że całą powieść pochłonęłam niemal jednym tchem w kilka godzin, bo nie byłam w stanie odłożyć jej na bok.

Kolejnym aspektem, który całkowicie przypadł mi do gustu, był sposób wykreowania głównej bohaterki. Przyznaję, na samym początku miałam pewne obawy w stosunku do Theo, ale bardzo szybko zostałam ich pozbawiona. Autorka przedstawiła ją bardzo wiarygodnie – dziewczyna oprócz zalet posiada też kilka wad, których jest świadoma i które stara się zwalczać na kartach tej powieści. Uwielbiam postacie, w które jestem w stanie uwierzyć, zrozumieć tok myślenia i nękające ich wątpliwości. W przypadku naszej księżniczki właśnie taka sytuacja miała miejsce. Szybko polubiłam tę bohaterkę, a obserwując stopniowo dokonującą się w niej przemianę zaczęłam mieć o niej jeszcze lepsze zdanie. Theodosia jest osobą o mocnym charakterze, wykształconym przez okrutne wydarzenia, jakie miały miejsce w jej przeszłości. Kiedy czara goryczy się przelewa i dziewczyna zaczyna działać, stara się zrobić wszystko dla dobra swojego ludu, często kosztem własnych pragnień.

„Księżniczka Popiołu” dobrze wypada również pod kątem postaci drugoplanowych. W tej powieści mamy do czynienia z gamą różnorodnych osób, z których każdy jest pod jakimś względem wyjątkowy. Oczywiście, oprócz bohaterów pozytywnych pojawia się mnóstwo innych, w stosunku do których szybko zaczyna się czuć nienawiść. Wszystkim im trzeba jednak oddać to, że są świetnie wykreowani. Cechują się złożoną psychiką i do końca nigdy nie wiadomo, jakie są ich prawdziwe cele. Przez cały czas poznawania tej historii nie byłam pewna, kto tak naprawdę jest wrogiem, a kto przyjacielem i w przypadku niektórych osób wątpliwości towarzyszyły mi aż do samego końca.

Styl Laury Sebastian jest bardzo przystępny i dodatkowo potęguje to, że przez tę powieść się po prostu mknie. Mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową z perspektywy Theo, więc wszystkie wydarzenia obserwujemy jej oczami. Moim zdaniem ten zabieg ogromnie pasuje do tej historii i sprawia, że znacznie bardziej możemy się zżyć z tą bohaterką. Ja tak wciągnęłam się w fabułę, że nawet nie zauważyłam, kiedy dotarłam już do zakończenia. Pojawiło się ono w takim momencie, że od razu miałam ochotę sięgnąć po kontynuację i dowiedzieć się, jak akcja potoczy się dalej. Nie mogę doczekać się kolejnego tomu i mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się okazja, aby go przeczytać.

Wspomnę jeszcze o jednym elemencie. W „Księżniczce Popiołu” pojawiają się określenia zapożyczone z języka niemieckiego, jak i jedno przekształcone z rosyjskiego. Cesarz na przykład nazwany jest kaiserem, cesarzowa kaiseriną, a książę to prinz. Zdaję sobie sprawę, że niektórym osobom może taki zabieg przeszkadzać, ale muszę powiedzieć, że mnie nawet przypadło to do gustu. Może częściowo dlatego, że nie mam nic przeciwko tym językom, ale przede wszystkim stanowiło to aspekt, który stosunkowo rzadko spotykam w powieściach. W żaden sposób mnie to nie irytowało – wręcz przeciwnie – często powodowało lekki uśmiech na mojej twarzy.

„Księżniczka Popiołu” znacznie przebiła wszystkie moje oczekiwania. To powieść pełna intryg i manipulacji, z wartką, wciągającą akcją i charyzmatycznymi bohaterami. Mnie ogromnie przypadła do gustu i sprawiła, że zakochałam się w tej historii i już nie mogę się doczekać, żeby poznać dalsze losy tych postaci <3 Zdecydowanie polecam, moim zdaniem jest to jedna z najlepszych powieści młodzieżowych fantasy, jakie pojawiły się w Polsce w tym roku. Koniecznie sięgnijcie po nią, jeśli lubicie takie klimaty, bo jest spore prawdopodobieństwo, że również będziecie zachwyceni 🙂

PS. Dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka na skrzydełku okładki tej powieści znajdziecie moją rekomendację <3

PREMIERA – 1 PAŹDZIERNIKA 2018


Słyszeliście o „Księżniczce Popiołu”? Macie zamiar po nią sięgnąć? Czekam na Wasze opinie w komentarzach 🙂

Wydawnictwo Zysk i S-ka

Wydawnictwo Zysk i S-ka