Dziś mam dla Was post wyjątkowo niedotyczący tylko książek. Opowiem trochę o filmie i serialach, które ostatnio obejrzałam i  o kolorowance, która pozwoliła mi spędzić czas w nieco nietypowy sposób. Sprawdźcie, co robiłam w momentach, kiedy nie uczyłam się do matury i nie czytałam kolejnych powieści 🙂

Film:to_all_the_boys_ive_loved_before_poster

„Do wszystkich chłopców, których kochałam”

Film od Netfiksa, o którym było bardzo głośno w okolicach jego premiery. Po usłyszeniu ogromnej ilości pozytywnych opinii, sama zdecydowałam się go obejrzeć i zdecydowanie tego nie żałuję. Mimo że historię Lary Jean znałam już wcześniej – miałam okazję czytać książkę, na której podstawie stworzono ekranizację –  to bawiłam się wyśmienicie. Aktorzy zostali bardzo dobrze dobrani i świetnie sobie radzili w swoich rolach. Do całości dodano dużą dawkę humoru, dzięki któremu podczas wielu scen miałam szeroki uśmiech na ustach. Ten film najlepiej określa słowo „uroczy” – jego oglądanie jest relaksujące i pozwala w przyjemny sposób spędzić wolny czas. Dla mnie jest on idealnym wyborem na gorszy dzień, bo jak żaden inny potrafi poprawić moje samopoczucie. Niedawno obejrzałam go już po raz trzeci, ale na pewno nie ostatni.

Seriale:

war-and-peace

„War and Peace”

We wrześniu w końcu udało mi się nadrobić serial, który miałam ochotę obejrzeć już od dłuższego czasu. Zdecydowałam jednak, że najpierw muszę zapoznać się z pierwowzorem literackim, co zrobiłam w wakacje (recenzję „Wojny i pokoju” Tołstoja możecie przeczytać tutaj). Po plakacie i zwiastunie spodziewałam się świetnej produkcji i dokładnie to otrzymałam. Zarówno gra aktorska, jak i kostiumy, scenografia oraz muzyka stoją na najwyższym poziomie, przez co oglądanie kolejnych odcinków jest prawdziwą przyjemnością. Wersja najsłynniejszej powieści Tołstoja od BBC jest fabularnie bardzo bliska oryginałowi, tylko w nielicznych momentach twórcy zdecydowali się rozwiązać niektóre sytuacje w nieco inny sposób. Mogę z czystym sercem polecić tę produkcję nie tylko wszystkim fanom „Wojny i pokoju”, ale też osobom, które po prostu uwielbiają filmy kostiumowe. Myślę, że powinniście być usatysfakcjonowani tą propozycją.

chilling-adventures

„The Chilling Adventures of Sabrina”

Wraz z początkiem jesieni, kiedy dzień zaczął robić się coraz krótszy, nabrałam ochoty, żeby zobaczyć coś bardziej mrocznego. Z uwagi na to, że przeraźliwie boję się horrorów, po zobaczeniu zwiastuna miałam pewne wątpliwości, czy powinnam oglądać „The Chilling Adventures of Sabrina”. Stwierdziłam jednak, że spróbuję zobaczyć jeden odcinek i po nim stwierdzę, czy to serial dla mnie. Ku mojemu własnemu zaskoczeniu prawie wcale mnie on nie przestraszył, wręcz przeciwnie – wywołał we mnie praktycznie same pozytywne uczucia, przez co w ciągu następnych kilku dni obejrzałam cały sezon. Bez wątpienia jest to serial utrzymany w mrocznym nastroju, nie brakuje w nim elementów czarnej magii i okultyzmu. Ma on swoje lepsze i gorsze momenty (niektóre odcinki nie wnoszą zbyt wiele do ogólnej historii i można je nazwać zapychaczami), ale jego oglądanie jest tak ekscytujące, że po zakończeniu każdego epizodu ma się natychmiastową ochotę włączyć kolejny. Oprócz klimatu, bardzo spodobała mi się gra aktorów drugoplanowych, a w szczególności tych wcielających się w ciotki Sabriny (przede wszystkim uwielbiam Mirandę Otto jako Zeldę <3). Zakończenie spowodowało, że z niecierpliwością czekam na kolejny sezon, który podobno już jest produkowany. Mam nadzieję, że będzie można go obejrzeć jak najszybciej.

discovery-of-witches

„Księga czarownic”

Kiedy usłyszałam, że HBO na podstawie serii „Księga wszystkich dusz” Deborah Harkness ma wyprodukować serial, byłam bardzo ciekawa, co z tego wyniknie. Kilka lat temu przeczytałam dwa pierwsze tomy tego cyklu i mimo że byłam daleka od zachwytu, to całkiem spodobał mi się pomysł autorki na samo stworzenie praw rządzących przedstawionym przez nią światem. Po obejrzeniu pierwszych trzech odcinków byłam zachwycona – aktorzy zostali idealnie dopasowani do odgrywanych przez nich ról, a Matthew Goode jako główny bohater sprawdzał się niewiarygodnie. Jednak w kolejnych epizodach nie było już tak dobrze i poziom całego serialu zaczął niestety spadać. Nie zmienia to faktu, że i tak moim zdaniem w znacznie lepszy sposób przedstawia on historię Diany i Matthew niż książkowy pierwowzór. Mogę spokojnie powiedzieć, że mimo swoich wad ten serial generalnie przypadł mi do gustu i planuję obejrzeć kolejny sezon. Mam nadzieję, że twórcy poprawią w nim kilka swoich błędów.

Inne:

kolorowanka

„Dwór cierni i róż. Książka do kolorowania”

O tym, jak bardzo lubię serię Sary J. Maas „Dwór cierni i róż”, mieliście już okazję niejednokrotnie się przekonać. Nie mogłam więc nie zaopatrzyć się w kolorowankę stworzoną na podstawie fabuły jej książek. Muszę przyznać, że bardzo pozytywnie mnie ona zaskoczyła. Obrazki prezentujące momenty kluczowe dla tego cyklu zostały stworzone przez różnych artystów, przez co na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Bogactwo w odmienny sposób narysowanych scen powoduje, że na samym początku ciężko się zdecydować, od której z nich zacząć kolorowanie. Każdy z rysunków jest bardzo szczegółowy, więc ostateczne go wykończenie zajmuje niespodziewanie dużo czasu. W ciągu ostatnich miesięcy często korzystałam z tej kolorowanki w momentach, kiedy potrzebowałam odpocząć i na kilkanaście minut wyłączyć myślenie. Uwagę zwraca też rozplanowanie kolejnych grafik. Przedstawiono je w sposób chronologiczny według wydarzeń z kolejnych tomów serii. Dodatkowo po lewej stronie każdej z nich można znaleźć cytat z powieści opisujący przedstawioną scenę. Zdecydowanie polecam tę kolorowankę – jeśli szukacie sposobu na odstresowanie, to książka do kolorowania z „Dworu cierni i róż” będzie świetnym wyborem i to nie tylko dla fanów tego cyklu!


A jak Wy spędziliście ostatnie miesiące? Obejrzeliście jakieś interesujące filmy lub seriale? Lubicie kolorowanki? Słyszeliście o tej z „Dworu cierni i róż”? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂