Brandon Sanderson to jeden z tych autorów, o których słyszałam już naprawdę mnóstwo. W blogosferze jego powieści są znane i polecane wszystkim miłośnikom fantastyki. Jako, że ten typ książek jest moim ulubionym, stwierdziłam, że koniecznie muszę poznać tego autora. Postanowiłam zacząć od „Drogi królów” jednak do teraz ze względu na gabaryty nie udało mi się przez nią przebrnąć (ale z pewnością kiedyś to zrobię). Parę tygodni temu natknęłam się jednak na „Z mgły zrodzonego”, o którym również słyszałam wiele dobrego. Sam opis fabuły nie za bardzo zachęcił mnie do czytania (ten z „Drogi królów” był znacznie lepszy i to zdecydowało, którą powieść zamówiłam), ale zrobiły to liczne głosy mówiące, że pomysł na książkę jest bardzo podobny do tego zastosowanego przez Leigh Bardugo w „Szóstce wron”. Historię Szumowin po prostu uwielbiam, więc nie mogłam przegapić czegoś, co miało być do niej zbliżone. Obawiałam się jednak tego, że okaże się, że Bardugo dopuściła się plagiatu i zbyt mocno inspirowała się twórczością Sandersona (o tym, jakie są moje odczucia w tej sprawie już po lekturze „Z mgły zrodzonego” opowiem poniżej). Miałam też bardzo duże oczekiwania w stosunku do „Z mgły zrodzonego” właśnie z powodu uznania, jakim cieszy się ten autor pośród wielbicieli. Wszystkie one jednak zostały spełnione. Całkowicie zakochałam się w tej książce i już teraz, mimo że za mną dopiero jedna powieść Sandersona, z całą pewnością dołączę do grona jego fanów.

mistborn___4_covers_in_1_artwork_by_dominikbroniek-d7et2qp

Przez tysiąc lat popiół zasypywał kraj, nie kwitły kwiaty. Przez tysiąc lat skaa wiedli niewolnicze życie w nędzy i strachu. Przez tysiąc lat Ostatni Imperator, „Skrawek Nieskończoności”, posiadając władzę absolutną, rządził i stosował terror, niezwyciężony jak bóg. A kiedy nadzieja została porzucona już tak dawno, że nie pozostały z niej nawet wspomnienia, pokryty bliznami pół-skaa ze złamanym sercem odkrywa ją na nowo w piekielnym więzieniu Ostatniego Imperatora. Tam poznaje moce Zrodzonego z Mgły. Znakomity złodziejaszek i urodzony przywódca, wykorzystuje swoje talenty w intrydze, która ma pozbawić tronu i władzy samego Ostatniego Imperatora.(źródło)

„Z mgły zrodzony” to powieść genialna po wieloma aspektami. Jednym z nich jest niewiarygodnie stworzony świat, w którym dzieje się akcja. Sanderson wykreował coś zupełnie nowego, nie naśladując żadnego innego autora. W jego książce czytamy o całkowicie innym rodzaju mocy, którymi posługują się bohaterowie. Polegają one na „spalaniu” w sobie różnych metali, które w zależności od właściwości mają zapewnić różnorodne moce. Czy nie brzmi to intrygująco? Oprócz tego istnieje również podział osób posługujących się tymi wyjątkowymi umiejętnościami ze względu na ilość „spalanych” przez nich metali. Mamy tu zarówno zwykłych mglistych, którzy potrafią zapanować tylko nad jednym z metali, ale również bardzo rzadkich i należących do mniejszości zrodzonych z mgły.To oni są w stanie posługiwać się wszystkimi dostępnymi im stopami i właśnie do grona takich „wybrańców” należą bohaterowie, wokół których skupiona jest akcja powieści : Kelsier i Vin.

z-mgly-zrodzony-b-iext41859325Obie te postacie (z resztą jak wszystkie w tej książce) zostały świetnie wykreowane. Zarówno mężczyzna, jak i dziewczyna przedstawieni są jako osoby, które dużo w swoim życiu przeszły. Mają jasno sprecyzowane poglądy i cele, do których realizacji dążą. Autor zadbał o ich rozwój na kartach książki. Z każdym rozdziałem dowiadujemy się o nich czegoś więcej, co sprawia, że ich osobowości z czasem stają się coraz bardziej złożone. Wszyscy bohaterowie stworzeni przez Sandersona są pełni charakteru – nie znajdziemy w tej powieści osób nijakich, o których nic nie wiemy. Zarówno postacie dobre, jak i te złe zostały stworzone w wiarygodny sposób, co sprawia, że losy każdej z nich śledzi się z zapartym tchem.

Niesamowity jest również język, jakim posługuje się autor. Wszystkie opisy świata przedstawionego umieszczone w tej powieści napisane są niezwykle plastycznym stylem, który ułatwia odbiór tego, co Sanderson chciał przekazać. Nadzwyczaj łatwo jest wyobrazić sobie opisywane przez niego krainy, ulice i pałace. Również dialogi są wspaniałe, pełne humoru i ironii ze strony bohaterów. Wszystko to sprawia, że tę liczącą ponad 800 stron powieść pochłania się błyskawicznie. Mnie zajęło to może trzy, cztery dni, tak bardzo wciągnęłam się w losy stworzonych przez autora postaci. Zaskoczyło mnie jednak to, jak nieprzewidywalna okazała się fabuła. Jeszcze przed lekturą myślałam, jaki będzie przebieg wydarzeń i muszę przyznać, że Sanderson zupełnie wywiódł mnie w pole. To, co działo się na kartach „Z mgły zrodzonego” spowodował u mnie trwające 800 stron oszołomienie, które z czasem przemieniło się w zupełny zachwyt nad kunsztem pisarskim tego autora.

mistborn-coverW trakcie lektury tej powieści zauważyłam parę podobieństw „Z mgły zrodzonego” do „Szóstki wron”. Wydaje mi się, że Bardugo podczas tworzenia swojej powieści inspirowała się dziełem Sandersona, nie uważam jednak, żeby jej powieść była czystym plagiatem. Oczywiście, sam pomysł na bohaterów i miejsce akcji (miasto, w którym istnieje mnóstwo grup przestępczych) jest podobny do tego w „Z mgły zrodzonym”. Sprawia to, że książka Bardugo traci na oryginalności. Przekonanie się o tym fakcie nie zmieniło jednak mojego zdania o „Szóstce wron”. W dalszym ciągu uważam, że historia Kaza, Inej i innych Szumowin to świetna opowieść, którą zaliczam do grona moich ulubionych (więcej w recenzji tutaj). Nie jest ona bezpośrednim plagiatem. Jak wcześniej powiedziałam, elementy wspólne są zauważalne tylko na początku książki, później fabuła każdej z tych historii biegnie zupełnie oddzielnym torem.

Szukając podobieństw między powieściami Bardugo i Sandersona zauważyłam, że nie tylko autorka „Szóstki wron” inspirowała się „Z mgły zrodzonym”. W przeczytanym przeze mnie parę miesięcy temu „Mroczniejszym odcieniu magii” Victorii Schwab też dostrzegłam parę zbieżności, widocznych szczególnie w kreacji postaci. U Schwab mamy do czynienia z głównym bohaterem, który nie tylko ma niezwykle podobny charakter do Kelsiera z „Z mgły zrodzonego”, ale nawet to samo imię – Kell (tylko w „Mroczniejszym odcieniu magii” jest to pełne imię o ile się nie mylę, a w powieści Sandersona zdrobnienie)! Tutaj autorka trochę przesadziła z inspiracją i muszę stwierdzić, że to właśnie w tej książce, nie w „Szóstce wron” wydała mi się ona znacznie bardziej widoczna – Bardugo przynajmniej wymyśliła nowe imiona dla swoich postaci. Taki zabieg wzbudził u mnie tylko irytację, więc Schwab za to straciła wiele w moich oczach.

mistborntrilogyWróćmy jednak do samej powieści Sandersona i podsumujmy mój wywód. „Z mgły zrodzony” to moim zdaniem po prostu genialna powieść zawierająca wszystkie elementy, których szuka w książkach każdy fan fantasy. Mamy w niej niezwykle oryginalny, świetnie opisany i wykreowany świat, ciekawych bohaterów i zaskakujący przebieg wydarzeń. Jestem pod wielkim wrażeniem talentu Brandona Sandersona i dołączam dziś do grona jego fanów. „Z mgły zrodzony” na pewno znajdzie swoje miejsce w moim rankingu najlepszych książek 2017 roku.

Zachęcam Was wszystkich: nie czekajcie na nic, tylko zaopatrzcie się w tę niezwykłą powieść i wkroczcie w świat stworzony przez Sandersona – na pewno się nie zawiedziecie!

Czytaliście już „Z mgły zrodzonego”? Co o nim sądzicie? A może za Wami jakaś inna powieść tego autora? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂