Nadszedł ten nieuchronny moment, kiedy zakończyłam swoją przygodę z kolejną młodzieżową serią. Cykl „Firebird” autorstwa Claudii Gray wzbudził we mnie na początku nieco mieszane uczucia za sprawą pierwszego tomu – „Tysiąc odłamków ciebie”. Do tej książki miałam kilka zastrzeżeń, jednak zdecydowałam się sięgnąć również po kontynuację – „Dziesięć tysięcy słońc nad tobą” – która okazała lepsza od poprzedniczki. Pełna nadziei na to, że ostatnia część może również pozytywnie mnie zaskoczyć, zamówiłam „Milion światów za tobą”. Po lekturze muszę przyznać, że moje oczekiwania odnośnie tego tomu zostały całkowicie spełnione i już w trakcie czytania stwierdziłam, że trzecia część jest zdecydowanie najlepsza z całej serii „Firebird”.

W dużym stopniu ma na to wpływ fabuła, która stała się najlepszym aspektem tego cyklu. O ile w przypadku pierwszego i częściowo również drugiego tomu miałam do niej parę zastrzeżeń, to tym razem nie mogę tego powiedzieć. Widać, jak pomysł autorki na historię ewoluował na przełomie kolejnych części. To, z czym mamy do czynienia w „Milion światów z tobą” stanowi kulminację najlepszych elementów poprzedniczek. Akcja jest pełna trzymających w napięciu momentów i plot twistów, przez co od lektury ciężko mi się było oderwać.

milion

W ciekawy sposób ewoluował również główny wątek, który stanowi podstawę tej serii – motyw podróży między wymiarami. Bieg fabuły powoduje, że wraz z głównymi bohaterami nie tylko wracamy do znanych nam z poprzednich tomów alternatywnych rzeczywistości, ale też w dalszym ciągu poznajemy nowe, wcześniej nieodkryte. Ta część wprowadza dotychczas nieużywany przez autorkę pomysł komunikacji między poszczególnymi wcieleniami bohaterów, pokazując konsekwencje zmian, jakie może mieć ich obecność dla historii poszczególnych światów. Obserwujemy, jak nawet niewielka zmiana decyzji może prowadzić do biegu życia w kompletnie innym kierunku. Razem z główną bohaterką podróżujemy po światach, które są tego odzwierciedleniem. Marguerite – aby ich nie pomylić – nadaje każdemu charakterystyczną nazwę. Odwiedzamy więc między innymi Uniwersa: Mafii, Wojenne, Moskiewskie, Londyńskie, Kosmiczne i Rosyjskie, będące zupełnie różnymi od siebie światami z całkowicie odrębną historią.

O ile w poprzednich tomach losy postaci były mi w miarę obojętne, to tym razem nie mogę tego powiedzieć. Nareszcie udało mi się polubić Marguerite i ze strony na stronę coraz bardziej jej kibicowałam. Nie irytowała mnie w takim stopniu, jak miało to miejsce wcześniej i z radością mogę stwierdzić, że jest to naprawdę dobrze wykreowana bohaterka, posiadająca kilka wad, które czynią jej postać bardziej wiarygodną. Jeśli zaś chodzi o Paula, to w jego przypadku moje zdanie zupełnie nie uległo zmianie. Mam do niego słabość już od pierwszego tomu i mogłabym czytać o nim w nieskończoność ;). Warto docenić też inną męską postać grającą sporą rolę w fabule – Theo. Zdecydowanie należy on do grona intrygujących bohaterów i od pewnego momentu akcji jego losy wzbudzały we mnie wiele emocji.

W recenzjach poprzednich tomów narzekałam na wątek miłosny. Wydawał mi się on (szczególnie w drugim tomie) trochę męczący i zbyt powtarzalny. Na szczęście w „Milion światów z tobą” to wrażenie osłabło i ten motyw przestał tak kłuć mnie w oczy. Relacja głównych bohaterów bez wątpienia ma w sobie wiele uroku i w tej części nareszcie sprawiło to, że byłam w stanie czerpać przyjemność z czytania poświęconych jej scen.

tysiac_dziesiec_milion

O tym, jak każdy kolejny tom pokazuje rozwój w sposobie pisania Claudii Gray mogę stwierdzić na podstawie ilości czasu, który spędziłam na lekturze poszczególnych części. „Tysiąc odłamków ciebie” męczyłam prawie tydzień, a przebrnięcie przez „Dziesięć tysięcy słońc nad tobą” zajęło mi już tylko trzy wieczory. Natomiast tę powieść pochłonęłam w jeden dzień – wystarczyło mi zaledwie parę godzin, żeby skończyć tę historię. Potwierdza to fakt, że z tomu na tom styl autorki stawał się coraz bardziej lekki i płynny, więc tym samym wygodniejszy i „lżejszy” do czytania. W „Milion światów z tobą” wciągnęłam się od pierwszych stron. Kolejne wydarzenia trzymały mnie w napięciu niemal do ostatniej strony, nie pozwalając odłożyć książki na bok.

Ta powieść jest udanym zwieńczeniem niezwykłej serii, która oryginalność zyskuje dzięki grającemu główną rolę motywowi podróży między wymiarami. W trakcie lektury kolejnych tomów zżyłam się z bohaterami i wciągnęłam w historię Marguerite. Zdecydowanie polecam Wam ten cykl, bo oprócz rozbudowanego świata obejmującego wiele równoległych rzeczywistości, doświadczycie wielu emocji podczas czytania kolejnych części (a już na pewno przy lekturze „Milion światów z tobą”). W moim odczuciu serię „Firebird” można zaliczyć do jednej z lepszych młodzieżówek z lekkim wątkiem science-fiction. Jeśli interesuje Was motyw przenoszenia się między równoległymi wymiarami, to jestem pewna, że w tych książkach znajdziecie coś dla siebie.


Mieliście okazję czytać któryś z tomów tej serii? A może dopiero macie zamiar to zrobić? Koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzach 🙂

Wydawnictwo Jaguar

Wydawnictwo Jaguar