Mam mieszane uczucia jeśli chodzi o elementy science-fiction w literaturze młodzieżowej. Spotkałam się już z kilkoma powieściami, w których sposób ich przedstawienia zupełnie do mnie nie trafił i książki (mimo krążących o nich dobrych opinii) nie pokryły się z moim gustem czytelniczym. Tak było między innymi ostatnio w przypadku „Illuminae” (więcej w recenzji) i częściowo z serią „Starbound” (o drugim tomie opowiadam tutaj). Zdarzają się jednak powieści (jak m.in „Diabolika„), które udowadniają, że jednak sci-fi może mi się podobać – a nawet bardzo. Po „Ocaloną” sięgnęłam z nadzieją, że trafi ona do tej drugiej kategorii i mimo że ta historia nie do końca była ona tym, czego się spodziewałam (ale to za chwilę), zapewniła mi godziny przyjemnej rozrywki.
Świat przyszłości. Szesnastoletnia Ava – córka kapitana statku kosmicznego „Parastraty” – nigdy nie była w pełni akceptowana przez pozostałych członków załogi. Jej dziadek był mieszkańcem Ziemi, matka zmarła, gdy dziewczyna miała kilka lat; niektórzy uważają, że ciąży na niej klątwa. Kiedy Ava zakochuje się i łamie obowiązujące zasady, musi opuścić pokład. Wyrusza w niebezpieczną, pełną przygód podróż. Czy nauczy się żyć w nowym świecie? Czy kiedykolwiek wróci do domu? (źródło)
Do przeczytania „Ocalonej” zachęcił mnie głównie opis fabuły z tyłu okładki – a dokładnie jego fragment zawierający skrócony opis świata, w jakim toczy się akcja. Otóż nasza bohaterka żyje na statku kosmicznym krążącym w kosmosie (duże obszary Ziemi w wyniku zmian klimatycznych uległy zniszczeniu). Podstawą prawa na nim obowiązującego jest twierdzenie, że mężczyźni rządzą, a kobiety są im posłuszne i nie mogą podejmować samodzielnie decyzji. Nie mają również dostępu do nauki. Ich jedyną istotną rolą jako żony (najczęściej którejś z kolei, bo każdy mężczyzna może posiadać ich ile tylko chce) jest rodzenie kolejnych dzieci i opieka nad nimi. Ava pewnego dnia buntuje się przeciwko swojemu losowi i popełnia błąd, w wyniku którego jest zmuszona do opuszczenia statku. Trafia do innego, zupełnie nieznanego sobie świata i z czasem orientuje się, w jak ograniczonej grupie dotychczas żyła.
Autorka całkowicie przekonała mnie stworzonymi przez siebie realiami i sprawiła, że każdą stronę czytałam z zaciekawieniem, chłonąc kolejne informacje. Główna bohaterka znajduje się w miejscu kompletnie dla siebie nowym i spotyka ludzi diametralnie różniących się od załogi „Parastraty”. Duncan przedstawiła wszystkie jej rozterki i trudności w odnalezieniu się w społeczeństwie wynikające z innego, dość specyficznego sposobu myślenia, który u Avy kształtowano od dziecka. Dzięki zastosowaniu narracji pierwszoosobowej możemy dowiedzieć się, co dziewczyna dokładnie czuje. Uważam taki zabieg za bardzo dobrą decyzję, wzbogacającą całą historię. Pokazany przez pisarkę w ten sposób kontrast stanowi jeden z elementów wyróżniających „Ocaloną” na tle innych podobnych młodzieżówek.
Niestety, przez położenie tak dużego nacisku na Avę ucierpieli pozostali bohaterowie. Nie usatysfakcjonował mnie sposób, w jaki zostali przedstawieni. Na temat wielu z nich dostarczono stanowczo zbyt mało informacji, przez co ciężko się z nimi naprawdę zżyć. W większości nie ma też na to nadziei w drugim tomie, gdyż ma skupić się głównie na dalszych losach Miyole i z tego powodu mnóstwo innych postaci prawdopodobnie nie pojawi się już wcale. Szkoda, bo to bardzo dużo zmarnowanego potencjału na świetne, ciekawe historie. Ogromnie żałuję, że autorka nie zdecydowała się chociaż na dalsze rozwinięcie przeszłości Sorai i Rushila…
Sięgając po „Ocaloną” nie ma co nastawiać się na nagłe zwroty akcji. Fabuła płynie tu raczej spokojnie, chociaż muszę przyznać, że zaskoczył mnie kierunek, w jakim zdecydowała się pociągnąć ją Duncan. Spodziewałam się po tej historii czegoś zupełnie innego, ale mimo tego, że całość minęła się z moimi przewidywaniami, po prostu świetnie mi się tę powieść czytało. Bardzo szybko się wciągnęłam w akcję i ani przez moment nie nudziłam się podczas lektury. Wszystko zostało napisane przyjemnym, lekkim stylem, pozbawionym dużej ilości skomplikowanych, technicznych pojęć. Ilość opisów charakterystycznych dla gatunku została wyważona dokładnie w punkt. Momentami nawet można zapomnieć, że czyta się młodzieżówkę science-fiction.
Jak w większości powieści skierowanych do nastoletnich czytelników, mamy do czynienia z wątkiem miłosnym. Spotkałam się z opiniami, że występuje tu trójkąt miłosny i po przeczytaniu zastanawiałam się, w którym miejscu go dostrzeżono. Jeśli ktoś bardzo chce, to można to tak nazwać, jednak w przypadku „Ocalonej” był on lekko, prawie niedostrzegalnie zarysowany. Z pewnością nie jest to książka, w której gra on pierwsze skrzypce – to rola niemal epizodyczna. Zupełnie nie przeszkadzał mi w trakcie czytania, a jego rozwiązanie nastąpiło w dość oczywisty i logiczny sposób.
Czy warto sięgnąć po „Ocaloną”? Zdecydowanie tak, jeśli należycie do fanów młodzieżówek w klimacie sci-fi. Ta powieść to dość nietuzinkowa historia z fabułą osadzoną w intrygującym, świetnie stworzonym świecie. Mnie książka Duncan przypadła do gustu i na sto procent sięgnę po kolejny tom tej serii. Ma on dotyczyć innej bohaterki, ale liczę, że utrzyma poziom „Ocalonej”.
Lubicie science-fiction? Planujecie sięgnąć po „Ocaloną” czy może już macie ją za sobą? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂