Po tę książkę pragnęłam sięgnąć od razu po przeczytaniu „Zakonu mimów”. Drugi tom zakończył się w tak nieprawdopodobnym momencie, że niemal odliczałam dni, które dzieliły mnie od premiery „Pieśni jutra”. Kiedy jednak wreszcie ten czas nadszedł i miałam trzecią część w swoich rękach, nie zabrałam się za nią od razu. Miałam tak dużo różnych zajęć związanych z końcem roku szkolnego, że zaczęłam „Pieśń jutra” dopiero podczas pierwszych dni wakacji. Jej przeczytanie zajęło mi tylko parę godzin, po których poczułam okropny niedosyt. Samancie Shannon po raz kolejny udało się mnie całkowicie oczarować i sprawić, że znowu będę się bezgranicznie zachwycać jej następną powieścią.

Jeśli nie sięgnąłeś/aś jeszcze po „Czas żniw” i „Zakon mimów” i nie chcesz sobie niczego zaspoilerować, omiń tekst poniżej zaznaczony pochyłym drukiem – oprócz niego żaden element recenzji nie zdradza nic konkretnego z fabuły poprzednich części serii.

***

Po krwawych i brutalnych walkach Paige Mahoney zyskała odpowiedzialną funkcję – została wybrana Zwierzchniczką. Pod rządami ma teraz całą populację londyńskich kryminalistów.

Wystąpiła przeciwko Jaxonowi Hallowi. Narobiła sobie żądnych krwi wrogów, z których każdy czeka na jej najmniejszy błąd. Teraz zadanie ustabilizowania sytuacji w podzielonym podziemiu będzie prawdziwym wyzwaniem.

Panowanie Paige może szybko dobiec końca. Wszystko przez wprowadzenie Tarczy Czuciowej, śmiertelnej technologii, która przyniesie zgubę społeczności jasnowidzów i… całemu światu, jaki znają. (źródło)

***

czas-zniw-tom-3-piesn-jutra-b-iext48825089Jeszcze przed tym, jak rozpoczęłam czytanie „Pieśni jutra” natknęłam się na parę opinii dotyczących tej książki. Jedną z kwestii, które w nich podkreślano było to, że pod względem budowy powieść Shannon jest zbliżona do „Kosogłosa” Suzanne Collins. Jeszcze bardziej zachęciło mnie do do lektury, ponieważ to właśnie ta część „Igrzysk śmierci” podobała mi się najbardziej. W trakcie czytania trzeciej części „Czasu żniw” nie do końca zgadzałam się ze zdaniem części czytelników. Owszem, klimat klimatem i faktycznie w „Pieśni jutra” występuje wiele intryg i siłą rzeczy bardzo dużą rolę gra tu polityka. Moim zdaniem jednak Shannon zarówno pod względem budowy akcji, jak i kreacji bohaterów bije na głowę Collins. Porównywanie więc obu książek mija się z celem, bo bezapelacyjnym zwycięzcą jest „Pieśń jutra” (to tak by the way ;)).

Ten tom różni się od poprzednich właśnie z powodu wspomnianej polityki. Znajdziemy tu mnóstwo skomplikowanych intryg i gierek politycznych, które są bardzo trudne do rozszyfrowania. Nie wiadomo, komu ufać ani w co wierzyć. Z tego powodu możecie sobie wyobrazić, jak bardzo wciągająca jest akcja. Mknie ona niemal w mgnieniu oka, od jednego wydarzenia do drugiego. Nie sposób się nudzić nawet przez jeden rozdział. „Pieśń jutra” pochłonęła mnie tak bardzo, że jej przeczytanie zajęło mi tylko parę godzin. Stanowi to rekord, jeśli chodzi o tę serię, bo np. „Zakon mimów” (mimo że był równie niesamowity) czytałam kilka dni. W dużym stopniu wpływa na to fakt, że trzeci tom losów Paige jest napakowany zwrotami akcji. Kiedy już wydaje się, że wszystko zmierza w określonym kierunku, nagle następuje zaskakujące wydarzenie, po którym nie jest się już niczego pewnym. Mimo narracji pierwszoosobowej, dzięki której wydawałoby się, że główna bohaterka już niczym nie da rady zaskoczyć czytelnika, wiele plot twistów pojawia się właśnie za jej sprawą.

Skoro już jesteśmy przy postaci Paige, warto byłoby powiedzieć o niej trochę więcej. Jak już wspominałam w swoich recenzjach poprzednich tomów serii, jest to jedna z moich ulubionych bohaterek z powieści młodzieżowych. Ani przez moment nie bywa irytująca, a swoje postępowanie w całości uzasadnia. Nie podejmuje bezsensownych decyzji, kierując się tylko swoją wygodą. Co więcej, potrafi się poświęcić dla dobra ogółu, co można szczególnie zauważyć w tej części. To wyrazista postać, która wie, czego chce i dąży do odpowiednio ustalonych, ambitnych celów.

projekt-bez-tytulu38Warto wspomnieć też o innych postaciach wykreowanych przez Shannon, bo naprawdę są one godne uwagi. I Refaici (stworzone przez autorkę istoty pozaziemskie) i ludzie, najbliżsi współpracownicy Paige stanowią bardzo barwną i wyjątkową grupę. Każdy z tych bohaterów jest inny, ma swoją własną historię i swoje ideały, w które wierzy. Dla mnie najbardziej intrygującą postacią jest w dalszym ciągu Naczelnik. W „Pieśni jutra” nie poznaliśmy zbyt dużo nowych faktów na jego temat, ale mam nadzieję, że w kolejnej części ulegnie to zmianie. Zakończenie tego tomu jak najbardziej daje na to szansę. Niezwykle podoba mi się też relacja, jaka łączy go z Paige i liczę, że autorka postanowi ją ciągnąć w ten sam delikatny i nienachalny sposób, jak robiła to dotychczas.

Czymmś, co znacznie wyróżnia całą serię „Czas żniw”, jest świat stworzony przez Shannon. Należy on do grona tych bardziej skoplikowanych, ale i najlepiej wykreowanych. W pierwszych dwóch tomach akcja działa się tylko w Londynie i kolonii karnej, natomiast w „Pieśni jutra” wychodzimy poza te miasta i poznajemy też inne, nowe tereny. Bardzo mi się spodobało takie rozszerzenie świata i już nie mogę się doczekać tego, jakie miejsca będą towarzyszyły akcji w kolejnych tomach <3

song-risingJak można łatwo wywnioskować z tego, co wcześniej napisałam, „Pieśń jutra” niesamowicie mi się spodobała. To wyjątkowa kontynuacja niewiarygodnie dobrej serii, którą z czystym sercem polecam wszystkim. Znajdziecie tu świetnie wykreowanych, nieoczywistych bohaterów, wartką akcję i mnóstwo wciągających intryg, a całość obudowaną niebywale rozbudowanym światem. Jest tu wszystko, czego może chcieć każdy fan powieści fantastycznych, więc jeśli jeszcze nie sięgnęliście po tę serię, to koniecznie nadróbcie ją jak najszybciej.

Mi pozostało tylko wyczekiwać z niecierpliwością kolejnego tomu i mieć nadzieję, że pojawi się on jak najszybciej <3


Czytaliście już tę serię? Co o niej myślicie? Który z tomów najbardziej Wam się podobał? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂

Zapraszam również na moje opinie o „Czasie żniw” i „Zakonie mimów” , jeśli jeszcze ich nie czytaliście.