W ostatnim czasie mam ogromną ochotę sięgać po obyczajówki związane z życiem uczniowskim i studenckim. Dwa tygodnie temu przeczytałam zbiór opowiadań „Mój pierwszy bal” podejmujący tematykę studniówki, a niedawno pochłonęłam kolejną historię, tym razem o początkowych miesiącach na uczelni. Moją opinię na temat pierwszego tytułu już znacie (ale w skrócie przypomnę: większość opowiadań zdecydowanie nie przypadła mi do gustu i szkoda mi poświęconego na nie czasu). Rozpoczynając czytanie powieści „Ten pierwszy rok” miałam nadzieję, że okaże się ona czymś o niebo lepszym, co złagodzi mój niesmak po rozczarowującym zbiorze „Mój pierwszy bal”. Nie były to ogromne oczekiwania – zdawałam sobie sprawę, że nie będzie to książka, która zmieni moje życie, chciałam tylko przyjemnej, relaksującej obyczajówki.

Wyszło na to, że i tak liczyłam na zbyt dużo…

Kto powiedział, że pierwszy rok na uczelni to tylko alkohol, imprezy i seks? Studia to przede wszystkim początek zupełnie nowego rozdziału w życiu! Luke i Phoebe znają się jeszcze z liceum; ona już wtedy się w nim podkochiwała, ale zbliży ich dopiero wspólny pobyt na uczelni… Tylko czy coś z tego będzie? Czy możliwa jest miłość w akademiku? Czy budząca się namiętność przetrwa, gdy na jaw wyjdzie brzydki sekret legendarnej ściany wstydu? Oczami Phoebe i Luke’a oglądamy szalone melanże, przeżywamy razem z nimi przyjaźnie – stare oraz nowe, a także radości i żenady, sukcesy oraz wtopy i wpadki. Co dziwne, to wszystko okazuje się tak naprawdę bardzo śmieszne. (źródło)

ten2

Pierwsze zdania opisu dają nadzieję na ciekawą historię. Wskazują one na to, że autorzy przedstawią w tej powieści obraz studenckiego życia nieco inny, niż utrwaliło się w wielu stereotypach. Byłam przekonana, że faktycznie skupią się na pokazaniu czasu studiów jako „zupełnie nowego rozdziału w życiu”, a nie tylko okresu spędzonego na ciągłych imprezach. Chyba moje oczekiwania były zbyt ambitne, bo ta książka wbrew opisowi pokazuje, że pierwszy rok na uczelni kręci się tylko wokół alkoholu (oraz kolejnych okazji na jego spożywanie) oraz seksu. Jeśli więc naiwnie szukacie w tej historii obrazu tego, jak wyglądają zajęcia na studiach czy nauka, spokojnie możecie darować sobie „Ten pierwszy rok”. Zapewniam, że tutaj tego nie znajdziecie.

Przez to, że w tej książce przedstawiono tylko jedną stronę życia studenckiego, fabuła szybko staje się nużąca. Po przeczytaniu opisów kilku kolejnych takich samych imprez zaczęłam się nudzić i z niecierpliwością wyczekiwałam jakiejkolwiek zmiany miejsca akcji. Na szczęście, w końcu się doczekałam i wraz z biegiem stron wydarzenia stawały się coraz bardziej różnorodne (i tym samym o wiele ciekawsze). Dalej nie było jednak żadnego momentu, który wywołałby u mnie jakieś konkretne emocje. Wszystkie rozdziały czytałam z obojętnością, nie dbając o losy bohaterów.

Mam wrażenie, że to właśnie przez słabą kreację postaci „Ten pierwszy rok” nie okazał się być fascynującą historią. Przede wszystkim, już od początkowych stron poczułam, że przedstawieni przez autorów bohaterowie nie będą należeli do tych wyczerpująco opisanych i niestety, dokładnie tak pozostało do samego końca. Phoebe i Luke nie zainteresowali mnie swoją osobowością, bo zwyczajnie jej nie mieli. To tak płaskie osoby, że nie byłam w stanie zrozumieć ich postępowania (które często było tak irracjonalne, że głowa mała), nie mówiąc już o ich polubieniu.

ten3

Swoją drogą, sposób zachowywania się praktycznie wszystkich postaci często jest kompletnie absurdalny. Wiele ich reakcji na sytuacje, w których się znajdują, jest zwyczajnie nierealnych, przez co podczas czytania odniosłam wrażenie, że żyją oni w zupełnie innym świecie. Podobnie ma się sytuacja, jeśli chodzi o bohaterów drugoplanowych – mimo że stanowią oni dość ciekawą mieszankę charakterów, są ogromnie przerysowani, przez co całkowicie tracą wiarygodność i nie da się uwierzyć w to, że takich ludzi mamy szansę spotkać w naszym życiu. Odniosłam jednak wrażenie, że ich niedorzeczne postępowanie było celowym zabiegiem autorów, który miał pozwolić wprowadzić do książki humor. I muszę to przyznać, parę razy naprawdę się to udało. Zdarzyło mi się zaśmiać w trakcie czytania i w kilku chwilach lekturze towarzyszył szeroki uśmiech na moich ustach. Jednak mimo to w dużej części momentów te „śmieszne” sytuacje okazały się zwyczajnie sztuczne i powodujące bardziej irytację i rozdrażnienie, niż wybuch śmiechu.

Trzeba oddać autorom, że starali się uczynić „Ten pierwszy rok” czymś więcej niż zwykłą młodzieżową obyczajówką. Postanowili wpleść wątek nieodwzajemnionej od lat miłości, która stała się jednym z elementów życia głównej bohaterki. W trakcie czytania obserwujemy jej dylematy na temat różnic pomiędzy tym, czego pragnęła kiedyś, a tym, czego chciałaby doświadczyć obecnie. Nie mogę powiedzieć, że ten motyw został ukazany w nie wiadomo jak odkrywczy sposób, ale sama jego obecność pozwala mi ocenić tę książkę lepiej, niż początkowo planowałam.

ten

„Ten pierwszy rok” okazał się być dość przewidywalną i zwykłą obyczajówką, którą niewiele wyróżnia spośród innych powieści tego gatunku. Myślę, że jej lektura na pewno nie wywoła w Was żadnych refleksji, ale powinna pozwolić (przy przymknięciu oka na niektóre absurdy) zrelaksować się i odpocząć. Jeśli nie macie nic konkretnego do czytania, a chcecie poznać historię Phoebe i Luke’a, nie będę kategorycznie odradzać Wam czytania tej książki. Nie należy ona do grona tych bardzo złych tytułów, ale nie mogę też nazwać jej dobrą. Moim zdaniem plasuje się gdzieś pomiędzy, jako przeciętna, niewymagająca i monotonna młodzieżówka. Sami zdecydujcie, czy jest to lektura dla Was.


Słyszeliście o tej książce? Mieliście (albo może ciągle macie) zamiar ją przeczytać? Chętnie poznam Waszą opinię w komentarzach 🙂

Wydawnictwo Jaguar

Wydawnictwo Jaguar