Mam ochotę sięgnąć po ”Młody świat” z kilku powodów. Przeczytałam opis książki i teraz już muszę wiedzieć jak skończy się ta cała historia! Dotąd nie miałam okazji czytać książki o takiej tematyce, więc jestem jej naprawdę bardzo ciekawa. Kolejnym powodem jest to, że nie miałam do tej pory styczności z tym autorem. Lubię poznawać nowych autorów, więc z chęcią przeczytałabym książkę Chrisa Weitza. Już sama okładka jest według mnie intrygująca i myślę, że nie zawiodłabym się na tej książce.
16@carolajna16@wp.pl

Czytam książki z niemal każdego gatunku, tak jak i muzyki słucham z każdego rodzaju po trochu. Powieści post apokaliptyczne są jedne z tych ulubionych. Niedawno skończyłam czytać serię „Jutro”. Historia grupki australijskich nastolatków, którzy siłą zostali wciągnięci w brutalny dorosły świat, czasy wojny, okrucieństwa, walki, mordu i trudnych wyborów. Dzielnie walczą o wolność swojego kraju. Niejednokrotnie sama zastanawiałam się, jak ja odnalazłabym się w takim świecie. Prześladują mnie sny, gdzie jest chaos, widmo wojny, ucieczki i wszechogarniającego lęku. Jestem niezwykle ciekawa książki „Młody świat”, gratką jest dla mnie również to, że książkę napisał Chris Weitz reżyser „Zmierzchu” do którego chętnie powracam w jesienne i zimowe wieczory.
aysha12@wp.pl

Chrisa Weitz`a znamy, ale z zupełnie innej roli – scenarzysta takich filmów jak „American Pie”, „Złoty Kompas”, czy „Łotr1”. Jednakże czym innym jest przedstawić gotowy „obraz”, a co innego nakierować czytelnika, aby go stworzył sam – we własnej wyobraźni. ” Młody świat” jest więc debiutem, dla tego autora, czy skuteczny? Dowiem się jak przeczytam 😉
Jednakże po „wojowniczej” okładce, opisach zbliżonych do tematyki „Niezgodnej” , a także dzięki Twojej rozbudowanej recenzji chciałbym przeczytać właśnie tą książkę. Cofam to! Słowo „chcieć” to złe słowo – nie będę mógł spać po nocach, a blog będę nawiedzał codziennie w oczekiwaniu na wyniki…

Dlaczego? Bo baaaadzo chcę! 🙂
Ta książka chodzi za mną od dłuższego czasu, więc najwyższa pora w końcu po nią sięgnąć. Sama jestem młoda, więc ciekawi mnie jak potoczą się losy bohaterów. Będąc teraz z dzieckiem w domu, chętnie sięgnę po ciekawą lekturę, a „Młody świat” na pewno do takiej należy 🙂

Jeśli się uda:
wajdziksabina@gmail.com

Mam ogromną ochotę sięgnąć po książkę „Młody świat”, bo:
Gatunek fantasy od lat znam i lubię.
Jestem mężczyzną z krwi i kości i choć wielu uzna to za dziwne, ja zwyczajnie się tym chlubię.
Książki ze światem od podstaw wymyślonym.
Gwarantują mi czas przy lekturze ich miło spędzonym.
Nie lubię brać wszystkiego zbyt serio.
Z przyjemnością poczytam o tym co zachwyci mnie mnogością kształtów i barw różnych ferią.
Magia, istoty jak z bajki, czarodzieje.
Nie obrażę się jeśli akcja w książkach z tego gatunku na różnych płaszczyznach się dzieje.
To chyba nic złego, jeśli w człowieku zostaje coś z dziecka na stare lata.
A w moich oczach lektura takich właśnie książek, nic dodać nic ująć wymiata.
Książki nie muszą być realne, by przyciągnąć czytelnika i za serce chwycić.
Liczy się to coś, co przeszywa człowieka na wskroś, co w momencie lektury jest w stanie go zachwycić.
Nie musi mieć niczego wspólnego z rzeczywistością.
Przyznam się Wam w tym miejscu, że moi najmłodsi domownicy wsłuchują się w
treść słów z takich właśnie książek, z nieskrywaną wręcz radością.
Cieszy mnie gdy nie daleko pada jabłko od jabłoni.
W dodatku książka która uciszy na dłuższą chwilę dzieci, choćby z magią w treści w oczach żony mojej zawsze, ale to zawsze się obroni.
Nie będzie zatem żadnych wyrzutów, że stary koń a wierzy w takie rzeczy. 🙂
Wszystko jest jednak dla ludzi – temu stwierdzeniu akurat nikt nie zaprzeczy.
W gatunku postapo również od lat się lubuję.
Często też w najbliższej Bibliotece kolejka za kolejką do najciekawszych nowości z tej tematyki nie raz i nie dwa okupuję.
Zapisuję się od razu, kiedy nowości na półce ustawią.
Niecierpliwie siedzę jak na szpilkach, gdy moi poprzednicy już się ich treścią świetnie bawią.
Coś mnie ciągnie w stronę tego co zdarzyć się może, aczkolwiek niekoniecznie musi.
Tej miłości we mnie z całą pewnością nikt i nic nie zdusi. 🙂

Pozdrawiam Mariusz