Jak mogliście zauważyć – jeśli od jakiegoś czasu zaglądacie na mojego bloga – rzadko sięgam po typowe powieści obyczajowe New Adult. Ostatnio jednak pojawiło się kilka tytułów, z którymi chcę się zapoznać i dziś nadszedł moment, kiedy opowiem Wam o jednym z nich. Mia Sheridan to dość popularna autorka, która zdobyła rzesze fanów dzięki powieści „Bez słów”. Czytałam mnóstwo pozytywnych opinii na temat jej twórczości i mimo że do sięgnięcia po tę dokładnie książkę nie potrafiłam się zmobilizować, to zainteresowała mnie inna jej powieść – „Bez winy”. Niedawno pojawiła się okazja, żeby po nią właśnie sięgnąć dzięki Book Tourowi organizowanemu przez Karolinę z bloga Kocham czytać! (link do regulaminu tutaj). Bardzo się cieszę, że mogłam wziąć udział w tej akcji, bo lektura „Bez winy” przyniosła mi wiele radości.

Kira nie ma grosza przy duszy, za to mnóstwo kłopotów. W przeszłości odebrano jej to, co najważniejsze. Teraz musi postawić wszystko na jedną kartę, aby odmienić swój los.
Grayson walczy o przerwanie pasma życiowych niepowodzeń, ale przytłaczający ciężar wyrzutów sumienia kruszy resztki jego nadziei na lepsze jutro. Kira składa mu propozycję, która może go ocalić. Wystarczy tylko, że złoży przysięgę, nawet jeśli nie zamierza jej dotrzymać…
Obiecali sobie wieczność, nie wiedząc, że jedna chwila może odmienić całe życie.

Czy miłość da im kolejną szansę, choć żadne z nich nie jest bez winy? (źródło)

6186_99906326186Od „Bez winy” oczekiwałam, że będzie lekką, przyjemną powieścią przy której można miło spędzić parę wieczorów. I dokładnie to otrzymałam. Nie jest to lektura ambitna – to po prostu romans napisany bardzo przystępnym językiem. Wiąże się z tym fakt, że autorce nie udało się uniknąć schematów, które są obecne w praktycznie wszystkich książkach z tego gatunku. Zanim przejdę do nieco bliższego omawiania poszczególnych jej elementów, chciałabym zaznaczyć, że pomimo posiadania paru wad to naprawdę wciągająca i relaksująca historia, jak najbardziej warta poznania.

Sam pomysł na rozpoczęcie fabuły jest dość niecodzienny i, szczerze mówiąc, mocno nierealny. Kira – główna bohaterka – oferuje przypadkowo spotkanemu mężczyźnie małżeństwo w zamian za odpowiednią rekompensatę finansową. Oczywiście, ich umowa obejmuje też rozwód, który mają wziąć po paru miesiącach. Grayson, który desperacko potrzebuje pieniędzy na ratowanie podupadłej rodzinnej winnicy, przyjmuje ofertę kobiety i decyduje się wziąć z nią ślub. Spodziewałam się, że taki początek dostarczy wielu emocji, ale niestety tak się nie stało. Pierwsze kilka rozdziałów mnie znudziło i odebrało częściowo chęć do dalszego czytania. Na szczęście, mniej więcej w połowie książki sytuacja się zmieniła. Kiedy wątki zaczęły się w końcu „rozkręcać” całkowicie wciągnęłam się w historię i nawet mimo schematyczności fabuły (nie oszukujmy się, tego typu romanse kończą się praktycznie zawsze w jeden sposób) bardzo szybko przewracałam kolejne kartki.

11e8e90f1ec4a4a95ddf1bb159632264_bigMimo że główną rolę gra w tej powieści wątek miłosny, nie jest ona przesycona cukrem. Duże znaczenie mają również inne istotne dla fabuły kwestie, jak na przykład przeszłość bohaterów i problemy, z którymi musieli się zmagać.  Oczywiście zdarzają się momenty trochę zbyt przesłodzone (szczególnie mam na myśli oczekiwany happy end i epilog), ale zostały one rozplanowane przez autorkę tak, że nie czuć znużenia zbyt dużą ilością miłości. Ważne są w „Bez winy” też inne wątki, szczególnie te dotyczące życia rodzinnego bohaterów. Oprócz pokazania czytelnikowi, jak może zmienić się człowiek pod wpływem miłości, Mia Sheridan zwraca także uwagę na rolę rodziny w życiu dorosłego człowieka – co jest świetnie widoczne w przypadku Graysona.

Przejdźmy teraz do kwestii samych bohaterów, bo o nich mam parę rzeczy do powiedzenia. Muszę stwierdzić, że naprawdę polubiłam Kirę – główną żeńską postać książki. Mimo tego, że na początku powieści ciężko mi było zrozumieć motywy, jakie ją kierowały w podejmowaniu decyzji, to z każdym rozdziałem żywiłam do niej coraz większą sympatię. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o Graysonie – to właśnie on, nie Kira (co było dla mnie sporym zaskoczeniem) bywał bardzo irytujący. Rozumiem, że został wykreowany jako zabójczo przystojny i niedostępny mężczyzna (czyżby schemat?), ale to nie usprawiedliwia jego egoizmu i wrednego zachowania w stosunku do innych. Wszyscy wiemy, że dużo przeszedł, jednak w żaden sposób nie wyjaśniało to w moich oczach jego czasami wręcz (przepraszam za słowo) chamskiego postępowania. I mimo że w kilku ostatnich rozdziałach Grayson uległ przemianie i w końcu zaczął reagować w miarę normalnie na słowa innych ludzi, to na pewno nie dołączy do grona lubianych przeze mnie męskich bohaterów.

25167898Warto wspomnieć też o stylu autorki. Jest on bardzo przystępny i przyjemny, bo sprawia, że „Bez winy” czyta się naprawdę szybko. Ja (nawet biorąc pod uwagę fakt, że nie potrafiłam się wciągnąć w historię przez pierwszych parę rozdziałów) pochłonęłam całość w trzy wieczory.  Po tym, jak zaczęły mnie ciekawić dalsze losy bohaterów, przychodziło mi z trudem odłożenie tej powieści na bok.

„Bez winy” to bardzo dobrze napisana opowieść o nieoczekiwanej miłości. Mimo że tej książce nie brakuje wad to uważam, że Mia Sheridan wykonała naprawdę kawał dobrej roboty. Pierwsze spotkanie z twórczością tej autorki zaliczam do tych bardzo udanych i już teraz wiem, że na pewno na tej książce nie skończy się moje przygoda z jej powieściami.

Jeśli szukacie przyjemnej, wciągającej historii miłosnej, to z czystym sercem polecam Wam „Bez winy” – nie powinniście odłożyć jej rozczarowani 🙂

Czytaliście już jakieś książki Mii Sheridan? Co o nich sądzicie? I jakie jest Wasze zdanie na temat tej konkretnej powieści? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂