Wielu z Was może kojarzyć Jonasa Winnera z jego pierwszej powieści „Cela” wydanej w Polsce jakiś czas temu. Mnie nie udało się wcześniej poznać twórczości tego autora, więc sięgając po „Murder Park” nie do końca wiedziałam, czego się spodziewać. Po przeczytaniu zarysu fabuły stwierdziłam jednak, że koniecznie muszę ją przeczytać z prostego powodu – bardzo spodobał mi się sam pomysł na historię. Osadzenie akcji w odrestaurowanym parku rozrywki, w którym parę lat wcześniej doszło do serii brutalnych morderstw, zdecydowanie przyciągnęło mnie do lektury. Miałam nadzieję na wciągającą, nieprzewidywalną i trochę mrożącą krew w żyłach powieść. „Murder Park” okazał być właśnie taką książką, jakiej potrzebowałam.

Zodiac Island − samotna wyspa u wybrzeży USA, smagana wiatrem i falami wzburzonego morza. A na niej park rozrywki: dwanaście tematycznych sektorów poświęconych znakom zodiaku. Cukrowa wata, rozbawione rodziny, diabelski młyn, kolejka górska, strzelnice. I maniakalny morderca, który szczególnie upodobał sobie młode kobiety.
Mija dwadzieścia lat. Park, zamknięty po serii brutalnych morderstw, ma zostać ponownie otwarty. Wesołe miasteczko ze znakami zodiaku zmienia się w upiorny skansen słynnych zabójców i zbrodni, które wstrząsnęły światem. Manager parku zaprasza na długi weekend starannie wyselekcjonowaną grupę: ludzi mediów i tych, którzy pamiętają to miejsce sprzed dwóch dekad. Dwunastka wybrańców przybywa na wyspę, na której straszą jeszcze zardzewiałe karuzele. Ostatni prom odpływa. Nadciąga sztorm. Urywa się łączność. Zaczynają się dziać dziwne rzeczy. A do tego te upiorne pogłoski, że prawdziwy morderca nie został skazany, że wciąż jest na wolności… (źródło)

42-murder-park-park-morderco

Fabuła „Parku morderców” zastała napisana po prostu świetnie. Od samego początku widać, że autor ma jasno określony przez siebie pomysł na tę historię. Już pierwsze rozdziały, będące wprowadzeniem do całości wzbudziły we mnie wrażenie, że wszystkie rzeczy, których się stopniowo dowiadujemy będą miały później jakieś znaczenie. Mój umysł pracował na wysokich obrotach, próbując połączyć to wszystko w spójną całość. Formowałam różne hipotezy odnośnie dalszych wydarzeń, ale praktycznie żadna z nich nawet nie zbliżyła się do tego, co zaserwował czytelnikom Winner.

Sposób, w jaki stopniowo rozbudowuje on całą opowieść jest bezwarunkowo godny pochwały. W trakcie kolejnych stron pojawiają się nowe informacje, a wraz z nimi następne koncepcje tworzone przez bohaterów również próbujących rozgryźć, o co naprawdę w tym wszystkim chodzi. Autor tak sprytnie potrafi wciągnąć czytelnika w lekturę i manipulować jego umysłem, że ja wielokrotnie na poważnie zastanawiałam się nad podrzucanymi przez niego nawet tymi najbardziej absurdalnymi wyjaśnieniami zdarzeń. To, co okazuje się na końcu było dla mnie zupełnie nie do przewidzenia i dalej nie mogę przestać rozmyślać na tym, jak do tego doszło.

Ta powieść nie byłaby jednak tak mroczna i tajemnicza, gdyby nie jej bohaterowie. Każda z dwunastu osób ma swoją odrębną historię, marzenia i motywację, która skłoniła ją do zgłoszenia się do grupy testowej budzącego grozę parku rozrywki. Poznajemy ich nie tylko w trakcie samej akcji, ale także dzięki wywiadom przeprowadzonym z nimi w trakcie kwalifikacji do projektu. Można w nich znaleźć naprawdę zaskakujące, a niekiedy nawet wstrząsające informacje dotyczące ich przeszłości. Okazuje się, że nikt nie został zaproszony na ten wyjazd przypadkiem – wszyscy są tam z jakiegoś określonego powodu, który również stanowi element tajemnicy.

Winner w „Parku morderców” przedstawił grupę postaci, z których żadna nie wydaje się być do końca normalną osobą. Nie da się zaufać nikomu, tym bardziej po tym, co z czasem się na ich temat dowiadujemy. Wprowadza to jeszcze większą dawkę niepewności, potęgowaną przez kolejne niedające się łatwo wytłumaczyć wydarzenia. To wszystko potrafi nieźle namieszać w głowie, a tym samym jest też powodem, dla którego ta powieść jest tak wciągająca od samego początku aż do końca.

Z pewnością nie jest to książka dla osób o słabych nerwach. Cóż innego powiedzieć…. niektóre wydarzenia przestawione w „Parku morderców” są naprawdę brutalne, ale trudno się temu dziwić biorąc pod uwagę tematykę tej powieści. Wszystkie opisy są mocno obrazowe i osoby, które za nimi nie przepadają wolę z góry ostrzec.

Kwestią, która nie spodobała mi się w tej powieści jest narracja. Skupia się ona głównie na jednym z bohaterów, przedstawiając jego myśli i przeżycia. Ta osoba cechuje się nieco dziwnym stanem umysłu, przez co czasami podczas czytania odnosiłam wrażenie, że całość stała się trochę chaotyczna. Nie jest to jednak na tyle ważny aspekt, żeby znacząco wpływał na mój odbiór całej historii.

„Murder Park” to fantastyczna propozycja dla wszystkich fanów powieści z dreszczykiem. Autorowi udało się stworzyć pierwszorzędną, wciągającą fabułę obfitująca w niemożliwe do przewidzenia wydarzenia. Dodatkowo postacie przez niego wykreowane są nieoczywiste i skrywają wiele tajemnic, które są odkrywane wraz z biegiem akcji. Z pewnością jest to jedna z najlepszych książek z tego gatunku, jakie udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. Zdecydowanie polecam!


Słyszeliście już o „Parku morderców”? Planujecie poznać tę historię? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂