„Roziskrzone noce” to jedna z ostatnich nowości wydawnictwa Jaguar. Szczerze mówiąc, nigdy wcześniej nie słyszałam o tej powieści, ale kiedy zobaczyłam ją w zapowiedziach i przeczytałam opis uznałam, że może to być całkiem przyjemna lektura utrzymana w takim klimacie, jaki lubię. Oczywiście, nie spodziewałam się cudów, ale liczyłam na coś, co pozwoli mi po prostu zrelaksować się po szkole i na chwilę odpocząć od obowiązków. Wydawało mi się, że kojarzę nazwisko autorki, więc sprawdziłam to i okazało się, że Beatrix Gurian napisała też „Stigmatę”, która kilka lat temu przyciągnęła mnie swoją tajemniczą fabuła. Niestety, w przypadku tamtej powieści potencjał nie został kompletnie wykorzystany, a i sam bieg wydarzeń był pełen schematów. Miałam nadzieję, że przy kolejnej książce Gurian naprawi swoje błędy, więc z pozytywnym podejściem zaczęłam czytać. Dość szybko jednak straciłam tę wiarę, bo „Roziskrzone noce” z każdą stroną stawały się coraz bardziej przewidywalną i pełną absurdów historią.

Matka Phili wychodzi za mąż za hrabiego Frederika, bogatego i wpływowego właściciela wspaniałego pałacu w Danii, nad samym brzegiem morza. Dziewczyna początkowo zachwyca się wspaniałymi strojami i olśniewającą biżuterią, która każdego dnia i nocy dodaje je blasku. Po pewnym jednak czasie okazuje się, że to cudowne miejsce kryje wśród niezliczonych sal balowych i wypełnionych starymi portretami komnat mroczne tajemnice. Podczas balu Phila poznaje przystojnego Nielsa. Wirują w tańcu, czując z minuty na minutę coraz silniejszy magnetyzm. Czy młodzieńcze uczucie będzie w stanie pokonać mroczne tajemnice z przeszłości? (źródło)

roziskrzone-noce-w-iext53268732

Sygnał ostrzegawczy, który na samym początku zignorowałam, pojawił się już w prologu. Półtorej strony stanowiące wycinek akcji z późniejszych rozdziałów książki zapowiadało motyw instant-love, czyli szeroko rozpowszechnionej w literaturze młodzieżowej miłości, którą bohaterowie odczuwają niemal od pierwszego spotkania, a przy drugim już wiedzą, że są sobie przeznaczeni. Bardzo nie lubię takiego zabiegu, ale podczas lektury pierwszych stron tej powieści machnęłam na to ręką z myślą, że autorka na pewno to jakoś obroni i przedstawi w bardziej rozbudowany sposób. Tak mi się przynajmniej wydawało…

Niestety, w tym aspekcie spotkało mnie jedno z wielu rozczarowań. W „Roziskrzonych nocach” nie ma mowy o jakimkolwiek pogłębieniu wątku miłosnego. Główna bohaterka spotyka chłopaka, a po dwóch dniach już jest pewna swoich uczuć do niego. To wszystko. Nawet nie wiecie, jak bardzo zirytowało mnie takie przedstawienie tego aspektu. Dawno nie czytałam powieści, w której podobny wątek byłby pokazany w tak płytki sposób. Nie wzbudził we mnie żadnych pozytywnych emocji i tylko spowodował, że zaczęłam się poważnie zastanawiać na stanem psychiki przedstawionych postaci.

Nasza główna bohaterka – Phila – jest bowiem tak infantylną i denerwującą osobą, że momentami naprawdę ciężko mi było ją znieść. Sprawia wrażenie dziewczyny o znacznie obniżonym ilorazie inteligencji. Większość jej przemyśleń – których niestety w tej książce pojawia się zdecydowanie za dużo – jest kompletnie niepasujących do sytuacji  i – co za tym idzie – zwyczajnie głupich. Nie będę przytaczać konkretnych przykładów, bo wiązałoby to się ze spoilerami, ale wierzcie mi, jej tok myślenia jest tak pokrętny, że woła o pomstę do nieba.

roziskrzone2

W przypadku pozostałych postaci również nie jest lepiej. W większości są to osoby jednowymiarowe, posiadające tylko dwie lub trzy charakterystyczne cechy. Ich motywacje były bardzo naciągane, przedstawione w płaski i uproszczony sposób. Autorka pokazała bohaterów drugo- i trzecioplanowych tak, że przez całą akcję powieści nie byłam w stanie w nich uwierzyć. Mocno rzucało mi się w oczy to, że osoby o takim zachowaniu z całą pewnością nie mogłyby istnieć w rzeczywistości.

Dokładnie taki sam problem dostrzegłam w fabule. Od początku widać, że autorka miała pomysł na swoją historię i to całkiem niezły, ale nie potrafiła tego opisać. Znaczna część wydarzeń jest ogromnie trudna do uwierzenia, nawet jak na elementy fantasy. Wszystko jest zbyt nieuporządkowane, chaotyczne, Gurian momentami gubi związek przyczynowo-skutkowy. Pojawia się wiele sytuacji zupełnie pozbawionych sensu i zwyczajnie niepotrzebnych. Najbardziej szkoda mi tego, że sama główna intryga naprawdę mogłaby być interesująca i momentami zaskoczyć, gdyby tylko wyciąć z niej parę absurdów i zbędnych elementów. To miało szansę się udać…

Z reguły nie poświęcam w opinii o książce zbyt wiele miejsca samemu językowi powieści, ale sposobu, jakim są napisane „Roziskrzone noce”, nie da się pominąć. Styl autorki jest bardzo prosty, prawdopodobnie starała się ona nadać narracji młodzieżowy wydźwięk poprzez wprowadzenie kilku powszechnych w języku młodych osób wtrąceń z angielskiego. Cały ten wysiłek udało się jej zaprzepaścić dzięki wpleceniu wielu metafor, które nie mają nic wspólnego z wyrażeniami używanymi przez zwykłych ludzi. Podam przykład: w jednej ze scen główna bohaterka widzi po raz pierwszy pałacową bibliotekę i opisuje ją jako „przypominającą trzypiętrowy tort weselny z zapakowanych kinder pingui”. Wiecie, o co chodzi Phili? Ja nie mam pojęcia, jak to rozumieć.

roziskrzone1

Jak już z całą pewnością zauważyliście, „Roziskrzone noce” zdecydowanie nie przypadły mi do gustu. Mimo że moje oczekiwania były dość małe, liczyłam na znacznie lepszą historię. Ta powieść kuleje pod wieloma względami. Autorce nie udała się zarówno kreacja bohaterów, jak i stworzenie angażującej fabuły. Jej książka jest przewidywalna, nie wciąga i wzbudza w czytelniku znacznie więcej negatywnych odczuć niż pozytywnych. Ze swojej strony nie polecam – nawet osoby, które lubią historie utrzymane w podobnym klimacie (tak, jak ja) mogą się srodze rozczarować.


Słyszeliście o tej powieści? Mieliście w planach ją przeczytać? Czy może dalej planujecie dać jej szansę? Koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzach 🙂

Wydawnictwo Jaguar

Wydawnictwo Jaguar