W ostatnich miesiącach na rynku wydawniczym w Polsce i na świecie pojawia się coraz więcej opowieści inspirowanych baśniami i legendami. Autorzy próbują na ich podstawie stworzyć swoją własną powieść i liczą, że wykorzystanie znanego i lubianego baśniowego motywu zapewni im liczne grono czytelników. Ja, jako miłośniczka wszystkich fantastycznych opowieści, bez wahania sięgam po co ciekawsze książki wykorzystujące ten motyw. Wiadomo jednak, że raz trafi się na świetną, trzymającą w napięciu historię (jak np. „Zakazane życzenie”, które naprawdę polecam), a innym razem na coś, o czym chciałoby się zapomnieć (w moim przypadku to choćby „Cinder” Marissy Meyer). O książce, której jest poświęcony dzisiejszy post, słyszałam bardzo dużo jeszcze przed polską premierą. Za granicą wszyscy zachwycali się nią tak bardzo, że przez pewien czas rozważałam nawet zakup całej serii w oryginale. Później jednak dowiedziałam się, że „Gniew i świt” ma ukazać się w naszym kraju dzięki wydawnictwu Filia. Postanowiłam więc poczekać i zdobyć polski egzemplarz, co niestety udało mi się dopiero parę tygodni temu. Oczekiwałam, że po tych wszystkich bardzo pozytywnych recenzjach, które na jej temat przeczytałam ta książka bezapelacyjnie trafi do kategorii tych najlepszych retellingów. Teraz, już po lekturze mam jednak na jej temat nieco mieszane uczucia.

gniew-i-swit-b-iext47030409W krainie rządzonej przez młodego, żądnego krwi władcę, każdy poranek przynosi cierpienie kolejnej rodzinie. Chalid, osiemnastoletni kalif Chorasanu, jest potworem. Co noc bierze sobie nową małżonkę, by o poranku owinąć jedwabny sznur wokół jej szyi. Kiedy ofiarą Chalida pada szesnastoletnia przyjaciółka Szahrzad, dziewczyna poprzysięga mu zemstę i zgłasza się na jego kolejną oblubienicę. Szahrzad zamierza nie tylko ujść z życiem, ale też raz na zawsze zakończyć okrutne panowanie kalifa.
Noc za nocą Szahrzad mami Chalida, snując zachwycające historie, i odwleka swój koniec, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że kolejny świt może okazać się jej ostatnim.
Z czasem dziewczyna zaczyna rozumieć, że w pałacu z marmuru i kamienia nie wszystko jest takie, jakim się wydaje. Szahrzad zamierza odkryć prawdę. Jest gotowa odebrać życie Chalida i tym samym odpłacić mu za tak wiele skradzionych istnień.

Czy miłość zwycięży w świecie pełnym niesamowitych historii i mrocznych sekretów? (źródło)

Tym, co tak przyciągnęło mnie do tej powieści, był pomysł na fabułę. Historia oparta na baśni o Szeherezadzie musi być przecież niesamowita, prawda? Jednak o ile sam zamysł był świetny, to sposób jego realizacji (łagodnie mówiąc) nie powala. Niby autorka prezentuje to, co obiecała, ale brakowało mi w tym wszystkim elementu, który trzymałby mnie przy tej książce i nie pozwolił jej odłożyć. Niestety, „Gniew i świt” nie wciąga. I to jest moim zdaniem jego największa wada. Teoretycznie losy Szahrzad powinny fascynować czytelnika, ale w moim przypadku tego nie zrobiły. Od samego początku miałam bardzo neutralny stosunek do tego, co się działo na kartach tej książki. Nie czułam żadnych emocji związanych z wydarzeniami, które miały miejsce, nie czułam po prostu nic. Przewracałam kolejne strony tej powieści, ale bardziej dlatego, że nie miałam nic lepszego do roboty, niż z powodu zainteresowania fabułą.

51trucyypl-_sx331_bo1204203200_Uległo to nieznacznej zmianie mniej więcej na ostatnich 150 stronach, kiedy losy Szahrzad stały się trochę ciekawsze. Jednak wydaje mi się, że całość byłaby lepsza mniej nudna, gdyby autorka zdecydowała się w inny sposób poprowadzić wątek Tarika, chłopaka zakochanego w głównej bohaterce. Rozdziały poświęcone jemu i jego pomysłom na uratowanie dziewczyny ciągnęły się dla mnie w nieskończoność. To czytając je miałam największą ochotę odłożyć „Gniew i świt” i za szybko do niego nie wracać. Ten bohater był moim zdaniem trochę niepotrzebny i naprawdę ta książka mogłaby być lepsza, bardziej wciągająca bez jego nie prowadzących do niczego rozważań i irracjonalnych zachowań.

Już trochę ponarzekałam, więc teraz przejdę do plusów, dzięki którym „Gniew i świt” jest mimo wszystko całkiem niezłą historią. Największym z nich jest świat wykreowany przez autorkę i prawdziwy „arabski” klimat, który jest naprawdę wyczuwalny podczas czytania tej książki. Wszystkie wydarzenia mają miejsce w fikcyjnym królestwie, przypominającym dzisiejsze kraje Bliskiego Wschodu. Zarówno wstawki językowe, jak i elementy hierarchii państwowej wydają się być zapożyczone właśnie z tych państw. Bardzo dobrze się to wszystko czytało, bo autorka zadbała, żeby każda pojawiająca się nowa nazwa była dla czytelnika w pełni zrozumiała. Na końcu książki umieszczony został słowniczek tych najtrudniejszych wyrazów, co znacznie ułatwiło odbiór treści. Za to i za niesamowity, zabrany żywcem z baśni z tysiąca i jednej nocy klimat autorka ma u mnie dużego plusa.

Oczywistą oczywistością był fakt, że główną rolę będzie grał w tej powieści wątek miłosny. Nawet sam opis na to mocno wskazuje, więc nie ma mowy o żadnym zaskoczeniu. Dla mnie ten akurat element książki był mocno neutralny. Nie zżyłam się ani z Szahrzad, ani z kalifem, więc ich relacja też nie wywołała we mnie większych uczuć. Chociaż nie, na początku byłam nieźle zirytowana, bo bałam się kolejnego trójkąta miłosnego (a właśnie na to się zanosiło). Odetchnęłam na szczęście z ulgą, bo główna bohaterka dość szybko określiła swoje uczucia. Chwała jej za to, bo gdyby faktycznie pojawił się w tej książce ten znany i znienawidzony schemat, raczej bym jej nie dokończyła. A tak to muszę przyznać, że tę część powieści czytało się dobrze i wydaje mi się, że wszystkie fanki romansów powinny być usatysfakcjonowane tym aspektem „Gniewu i świtu”.

9780147513854Historia stworzona przez Renee Ahdieh to po prostu przyjemna opowieść miłosna osadzona w świetnym, „arabskim” klimacie. Mamy w niej trochę magii, parę intryg, ale poza tym nie należy oczekiwać od tej książki niczego specjalnego, Jako nieco egzotyczna młodzieżówka całkowicie zdaje egzamin. Jednak jeśli ktoś spodziewał się od niej znacznie więcej, to lektura przysporzy mu trochę zawodu (tak, jak i mnie). Mimo to uważam, że warto sięgnąć po „Gniew i świt”, bo można naprawdę miło spędzić przy tej historii parę godzin. Na odstresowanie po ciężkim dniu lektura po prostu idealna i jako taką ją polecam.

Chociaż nie zachwyciła mnie ta książka, to mam zamiar przeczytać jej drugi tom, który również ma być wydany w Polsce. A nuż okaże się lepszy od tego?


Czytaliście „Gniew i świt”? Planujecie to zrobić? Lubicie powieści inspirowane znanymi baśniami? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂