Rok 2018 już trwa w najlepsze i z racji tego wypadałoby podsumować poprzednie dwanaście miesięcy. Muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolona z tego, co przyniósł 2017 zarówno w aspekcie prywatnym, jak i tym związanym z blogiem. Mimo dużej ilości przeróżnych obowiązków związanych głównie ze szkołą udało mi się zrealizować postawiony sobie cel publikacji co najmniej jednej recenzji w tygodniu. Czas na książki znalazłam częściej, niż się początkowo przewidywałam – udało mi się przeczytać ich 80, co również zdecydowanie mnie satysfakcjonuje.

W minionym roku nawiązałam również kilka współprac recenzenckich, o których od dawna marzyłam, poznałam wielu przesympatycznych blogerów i w końcu udałam się na pierwsze w moim życiu targi książki do Warszawy. Oprócz recenzji stworzyłam na blogu kilka innych postów, takich jak seria Watched With Passion, w której co jakiś czas dzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami na temat filmów i seriali oraz cykl Niedoceniane serie, poświęcony powieściom, o których moim zdaniem za mało się mówi.

Rok 2017 był dla mnie czasem, w którym przeczytałam stosunkowo dużo przeciętnych i bardzo dobrych powieści, chociaż oczywiście zdarzyły się też takie, które mnie rozczarowały. Nie są to całkowicie złe książki, jednak jest w nich sporo elementów, które do mnie zupełnie nie trafiły. Pojawiło się też parę perełek – historii, w których się zakochałam i po które na pewno sięgnę jeszcze nie raz. Przedstawię Wam po 3 najgorsze i najlepsze powieści przeczytane przeze mnie w 2017 roku,  ale nie będę układać ich w kolejności od miejsca trzeciego do pierwszego, gdyż w wielu przypadkach wybór między złą, a gorszą lub genialną, a mniej genialną powieścią był dla mnie zbyt trudny. Zacznijmy od tych tytułów, których stanowczo nie polecam.

Najgorsze powieści przeczytane w 2017 roku:

alicja-w-krainie-zombi-b-iext41769865

  • „Alicja w krainie zombie” Gena Showalter

Tę historię o dość intrygującym i zdecydowanie nietypowym tytule przy pierwszym spotkaniu odrzuciłam już przez sam opis. Na początku zeszłego roku spotkałam się jednak z licznymi bardzo pozytywnymi opiniami na jej temat, więc postanowiłam spróbować. Po kilkunastu stronach zaczęłam żałować, że nie posłuchałam swojej intuicji – czytanie historii o irytującej i infantylnej Alicji, która po kilku dniach treningu staje się mistrzynią w zabijaniu zombie (taka zdolna dziewczyna – reszta postaci musiała trenować latami) było dla mnie istną mordęgą. Nie dość, że same przemyślenia głównej bohaterki doprowadzały mnie do szału, to jeszcze fabuła bardzo często raziła mnie w oczy swoją przewidywalnością. Do tego jeszcze realizacja pomysłu, który początkowo sprawiał wrażenie interesującego, ale z każdym rozdziałem stawał się coraz bardziej absurdalny. Radzę omijać szerokim łukiem.

338537_dziwna-i-taki-jeden_600

  • „Dziwna i taki jeden” Meghan Brothers

Dowód na to, że piękna okładka często budzi znacznie bardziej pozytywne odczucia, niż sama powieść. Po książkę Brothers sięgnęłam z czystej ciekawości – była reklamowana jako wyjątkowo poruszająca młodzieżówka z poprowadzonym w interesujący sposób wątkiem LGBT. W moim odczuciu stanowi po prostu zmarnowany potencjał. Ta historia mogłaby być chociaż trochę pasjonująca, gdyby autorka nie położyła na całej linii kreacji głównych bohaterów. Zarówno Lula, jak i Rory to postacie jednowymiarowe, zachowujące się w zupełnie nierealistyczny, pozbawiony logiki sposób. O ile jeszcze narrację ze strony chłopaka byłam w stanie wytrzymać, to brnięcie przez przemyślenia Luli było dla mnie drogą przez mękę. W skali całego roku wygrywa ona plebiscyt na najbardziej egoistyczną i zadufaną w sobie osobę, o jakiej czytałam w 2017. „Dziwna i taki jeden” to teoretycznie powieść poświęcona wątkowi LGBT, ale próżno w niej szukać interesującego rozwinięcia tego tematu. Ta powieść nie wnosi nic odkrywczego do literatury młodzieżowej. Czas jej poświęcony (a trochę go było, bo lektura wlokła mi się niemiłosiernie) uważam za kompletnie zmarnowany. Więcej znajdziecie w recenzji.

574826-352x500

  • „Illuminae” Jay Kristoff, Amie Kaufman

Ta książka znalazła się w tym zestawieniu nie dlatego, że jest  bardzo słaba, ale z uwagi na to, jak bardzo mnie rozczarowała. Przed premierą spotkałam się z samymi pozytywnymi opiniami na jej temat – blogerzy mający zbliżony do mnie gust czytelniczy się nią zachwycali – więc bez większego wahania zdecydowałam się zamówić przedpremierowy pakiet stworzony przez wydawnictwo Moondrive.  Kiedy książka do mnie dotarła, zachwyciłam się jej świetną oprawą graficzną i zaczęłam lekturę. Wraz z biegiem kolejnych stron mój entuzjazm szybko się ulatniał. Miałam wrażenie, że czytam zupełnie inną powieść, niż ta, którą wszyscy tak chwalą. Nie pasowała mi ani fabuła (która swoją drogą w ogóle nie porywa), ani bohaterowie. Nie czułam żadnego zrozumienia w stosunku do głównych postaci (a w szczególności do Kady), ich losy były mi obojętne, przez co wszystkie zwroty akcji w tej książce przyjmowałam bez żadnych emocji. Jeśli chcecie szczegółowo poznać moje zdanie, zapraszam tu. Ale w skrócie – to największe rozczarowanie minionego roku.

Najlepsze powieści przeczytane w 2017 roku:

szostka-wron-tom-2-krolestwo-kanciarzy-b-iext48007745

  • „Królestwo kanciarzy” Leigh Bardugo

Rok 2017 zaczęłam naprawdę dobrze – jedną z pierwszych książek, jakie przeczytałam, była „Szóstka wron”. Niezwykle spodobała mi się ta powieść, więc z niecierpliwością czekałam na marcową premierę „Królestwa kanciarzy”. Jeszcze zanim sięgnęłam po drugi tom tej serii słyszałam opinie, że jest słabszy, niż poprzednia część. Muszę przyznać, że mi przypadł do gustu bardziej, niż „Szóstka wron”. Może było w nim trochę mniej akcji, ale Bardugo nadrobiła to prezentując genialny rozwój wszystkich postaci, z których większość zaliczam do moich ulubieńców. Zakochałam się w tej powieści, a jej końcówka spowodowała, że jeszcze długo nie mogłam zapomnieć o historii tych bohaterów. Z pewnością jeszcze nie raz sięgnę po tę dylogię! Jeśli chcecie poznać moją szczegółową opinię, zapraszam tutaj 🙂

z-mgly-zrodzony-b-iext41859325

  • „Z mgły zrodzony” Brandon Sanderson

W zeszłym roku udało mi się zrealizować jedno z moich czytelniczych postanowień – w końcu sięgnęłam po twórczość Brandona Sandersona! Tak, jak dużo osób polecało, zaczęłam od „Z mgły zrodzonego” i był to świetny wybór. Całkowicie wciągnęłam się w wykreowany przez tego autora zupełnie nowy, niezwykle rozbudowany świat i nie mogłam oderwać się od lektury! Skończyłam tę powieść autentycznie zachwycona i od razu sięgnęłam po kolejne dwa tomy (najchętniej też bym wrzuciła je do tej topki, ale ilość miejsc jest ograniczona, więc ostatecznie całą trylogię reprezentuje pierwsza część). Każdy z nich wzbudził we mnie wiele emocji i wzruszeń, a losy bohaterów (z których najbardziej pokochałam Elenda <3) śledziłam z zapartym tchem. Szczerze polecam wszystkim fanom fantastyki!

droga-kroloow

  • „Droga Królów” Brandon Sanderson

Kolejna powieść Sandersona, którą udało mi się przeczytać i tym samym jedna z najlepszych książek fantasy, po jakie kiedykolwiek sięgnęłam. Przed lekturą trochę obawiałam się jej ze względu na gabaryty, ale okazało się to zupełnie niepotrzebne. Mimo że na samym początku trochę ciężko było mi się w nią wciągnąć, to wraz z biegiem stron akcja całkowicie mnie pochłonęła. Jestem pod wrażeniem tego, w jaki sposób Sanderson kreuje świat w swoich seriach i uważam, że jest w tym mistrzem. Na półce mam już kontynuację „Drogi Królów” i jestem przekonana, że będzie tak samo fenomenalna jak pierwszy tom „Archiwum burzowego świata”. Jeśli szukacie powieści z rozbudowanym światem, licznymi wyjątkowymi bohaterami i fabułą obfitującą w zwroty akcji, intrygi i spiski, koniecznie sięgnijcie po tę książkę!


A jak Wam minął 2017 rok? Jakie książki przeczytane w ciągu minionych 12 miesięcy uważacie za najlepsze i najgorsze? Mieliście okazję sięgnąć po którąś z wymienionych przeze mnie powieści? Koniecznie dajcie znać w komentarzach 🙂